Książka stanowi zbiór publicznych przemów, esejów i wywiadów, przygotowany z okazji 90. urodzin Wiesława Myśliwskiego. W pewnym sensie można je uznać za autoportret – autora, jego języka, jego pamięci, jego świata. Zbiór wystąpień pisarza i wielu - często bardzo osobistych - rozmów, pozwala zajrzeć za kulisy jego myśli: dowiedzieć się, skąd Myśliwski czerpał, co go poruszało, co się rozpadało, co się kończy – i co, mimo wszystko, trwa.
W pierwszej części ("Mowy") znajdują się teksty fundamentalne: „Kres kultury chłopskiej”, „Koniec wsi – przyszłość wsi”, „Tradycja jest kluczem”, „Mądrość obywatelska”. Są to głównie wystąpienia pisarza wygłoszone przy okazji licznych wręczanych mu nagród literackich. Druga część ("Rozmowy") zawiera wywiady – z dziennikarzami, krytykami, ludźmi kultury. Myśliwski rzadko zgadza się na wywiady; kiedy to robi – daje się poznać jako człowiek, który nie chce udzielać powierzchownych odpowiedzi, lecz stara się, by naprawdę miały one znaczenie.
Już tytuł: „W środku jesteśmy baśnią” sygnalizuje, że chodzi tu o to, co niewidoczne, o pamięć, wyobraźnię, o strefę poetycką, mniej uchwytną – ale też najbardziej ludzką. Przebija to najmocniej w wypowiedziach dotyczących pochodzenia pisarza - a zarazem pochodzenia większości z nas, Polaków. Jednym z najbardziej poruszających i najważniejszych wątków książki jest bowiem refleksja Myśliwskiego nad kulturą chłopską. Autor mówi o niej z dużym szacunkiem, czułością, a zarazem z poczuciem straty: że pewien świat się skończył – świat wiejskiej wspólnoty, mowy mówionej, zwyczajów, opowieści przekazywanych ustnie, kiedyś naturalnych sytuacji dialogu między człowiekiem a ziemią, między sąsiadami, między pokoleniami. To właśnie ów świat baśni, świat naturalnie poetycki.
W eseju „Kres kultury chłopskiej” Myśliwski schodzi głęboko: pokazuje, że to, co się nazywało kulturą chłopską, nie było przeciwieństwem kultury „salonowej” czy „intelektualnej” tylko także językiem, moralnością, wyobraźnią – często bardzo surową i wymagającą. Była to kultura bytu, a nie tylko ornamentu. W wielu wypowiedziach Myśliwski podkreśla, że kultura chłopska nigdy nie była „folklorem” w sensie jedynie dekoracyjnym: zwyczaje, rytuały, język chłopski miały sens i wartość same w sobie, były elementem życia codziennego, elementem przetrwania, żywiołem, z którego bierze się człowiecza godność i mądrość.
"Ta mądrość przejawia się w humorze i ironii, przesycających chłopskie formy radości zabawy, weselne obrzędy, chłopską erotykę, chłopskie przyśpiewki, zalecanki itd."
Ale Myśliwski nie idealizuje. Widzi to, co zginęło lub znika na naszych oczach: wspólnotowość, konieczność, cierpienie, praca, która wpisywała się w rytm ziemi. Dostrzega, że postęp cywilizacyjny, rozwój mediów, mechanizacja życia, zmiany społeczne, niosąc wiele pozytywów, zarazem rozbiły liczne więzi, które nadawały sens życiu. To uczucie straty – tęsknoty do tego, co się kończy – jest silnie odczuwalne we wszystkich tekstach.
"[...] telewizor udemokratycznił relację wieś - świat, spełniając wobec wsi doniosłą rolę emancypacyjną i wyrywając ją z izolacji. [...] zarazem zniszczył tę chłopską izbę jako najważniejszą instytucję chłopskiej kultury. Czym była chłopska izba, ten tylko może powiedzieć, kto choćby w dzieciństwie wysłuchiwał zbierających się, zwłaszcza zimą, kobiet i mężczyzn na sąsiedzkie posiady, na darcie pierza, łuskanie fasoli itp. Zaludniali nieraz tę izbę narratorzy o niepospolitych, surrealistycznych wyobraźniach, prawdziwi kreatorzy słowa i pamięci, filozofowie i błazny, żartownisie i śmieszki, przepowiadacze i utyskiwacze, oniryce, spirytuolodzy i doradcy we wszystkich sprawach ziemi i nieba. Każdy taki wieczór był kartą literatury niepisanej."
Zauroczyły mnie te fragmenty, w których pisarz wypowiada się o języku - czy może raczej mowie chłopskiej jako żywym rdzeniu języka. Powtarza niejednokrotnie, że "kultura chłopska była kulturą mowy", a nie pisma. Nawet więcej - jako akt codzienny, spontaniczny, służący do życia, do opowiadania, do nazywania świata, była czymś skrajnie różnym niż pismo, służące do wypełniania formalności, spełniania wymagań literackich czy akademickich. Mowa chłopska była pierwotna: nie była wtórna wobec literatury czy edukacji, nie była produktem szkoły, urzędu czy literackich wzorców. To przez nią chłop żył, rozumiał, pamiętał — tworzył świat słowem.
"Nie chodzi mi o zasób słów, zaiste przebogaty, w języku chłopskim. Był
to język konkretny, precyzyjny, nazywał rzeczy imionami, nie omówieniami
czy symbolami, a co najważniejsze - nie miał poczucia bezradności. Znajdował nazwy w każdej potrzebie i dla każdej okoliczności. Chodzi mi jednak o rzecz ważniejszą, najważniejszą moim zdaniem: o relację człowiek-język. Wielopłaszczyznowa to relacja. Wspomnę tylko o jednym jej aspekcie - o wolności w języku. Chłop przez wieki niewolny, w jednym był zawsze wolny - w słowie. Wolny także od wszelkich kompendiów językowych, słowników, poradników i kanonów, zwłaszcza tzw. poprawnej polszczyzny. Jeśli pojawił się nowy fakt, rzecz czy zjawisko, nazywał to sam z siebie, jak chciał, jak mu dyktowała własna intencja, jak ów fakt, rzecz czy zjawisko przystawało do jego doświadczenia, jaki wywoływało w nim stan emocjonalny i w jaką wchodził z nim zależność.
Przypominał pod tym względem prawdziwego poetę. To my, inteligenci, jesteśmy w języku protezoidalni, uzależnieni od tego, jak się „wzorowo” mówi, pisze, jakie są zasady, konwencje, jak nam dyktują słowniki, często gęsto korzystamy przy tym z importu. Prawodawcami naszego języka stali się językoznawcy, choć dzisiaj w coraz większym stopniu przejmują ich rolę media, reklamy i urzędy. Warto na marginesie przypomnieć, że niewola człowieka zaczyna się od niewoli języka".
"Ten własny język
człowieka" — pochodzący z mowy, z doświadczenia, z miejsca, z domu, z
ziemi — jest jedynym, który potrafi człowieka opowiedzieć. Bez chłopskiej mowy nie
byłoby pełni języka, a polszczyzna byłaby osłabiona jako żywy
środek komunikacji i wyrazu. Myśliwski mówi, że kultura chłopska dała
językowi polskiemu naturalność, kreatywność, moc, by w słowach żyć — a nie tylko je odtwarzać. Gdy mowa chłopska zanika, język wysoki zostaje normą, a język żywy zostaje sprowadzony do folkloru albo dekoracji. Wówczas polszczyzna staje się językiem ilustracji, pomnikiem — pięknym, lecz sztywnym i ograniczonym. Myśliwski przestrzega, że jeśli nie zachowamy tej mowy żywej, to język się skurczy, utraci paletę barw, zdolność do empatii i dotykania tych obszarów ludzkiego życia, które są mroczne, skryte, zwyczajne — a jednak głębokie.
W szczególny sposób pisarz wypowiada się także o chłopskiej wyobraźni, której przydaje wymiar poetycki. Podkreśla, że było to panaceum na wszystkie niedostatki.
"Zrośnięta z bytem, nie stanowiła odrębnego świata. Była z tym bytem integralna. Uzupełniała go, poszerzała, a niekiedy uszczęśliwiała. Zaprzęgnięta w codzienność, była sposobem na bezradność, czyniła zadość ludzkim marzeniom i tęsknotom, nie pozostawiała nikogo samotnym w opuszczeniu. Obecnych z nieobecnymi, żywych ze zmarłymi łączył cały system komunikacji: przeczuć, przestróg, zwidzeń i snów. Wolność i sprawiedliwość zapewniały przypowieści i baśnie. Przed nieszczęściami chroniły zaklęcia i zamawiania. Jeśli przyjrzeć się np. całej sferze tzw. zabobonów, jak to określają racjonaliści, to jest to nade wszystko świat poezji, można powiedzieć poezji stosowanej, praktycznej, użytkowej. W świecie tej to poezji szukali ludzie wsparcia i pomocy w nieszczęściach, chorobach i każdej innej potrzebie. Ta poezja stanowiła częstokroć jedyne remedium, gdy zdani byli wyłącznie na samych siebie, a zdani byli najczęściej. To była niewiarygodnie zaradna wyobraźnia, toteż nic dziwnego, że ubogi chłopski świat wypełniała bogactwem świata nadrealnego."
Ważnym i często powracającym w wypowiedziach Myśliwskiego obrazem, niejako symbolem kultury chłopskiej, jest figura Jezusa Frasobliwego. Myśliwski przywołuje ją nie tylko jako dzieło sztuki, ale jako wyraz sacrum chłopskiego losu – jako obiekt, w którym przedstawiony zostaje Bóg cierpiący, zatroskany. Wyraz ludzkiego doświadczenia - bo człowiek wie, co to cierpienie, bezradność, troska.
„Chrystus Frasobliwy, to arcydzieło polskiej sztuki przestrzennej, jest przecież chłopskiej proweniencji. To Bóg z chłopskiej doli, zatroskany jak chłop, biedny jak chłop i bezradny jak chłop. Synteza losu, nie tylko rzeźbiarska forma. Kto ją pierwszy wyrzeźbił, składał Bogu w ofierze swoje poniżenie, swoją nadzieję. Bo tak traktowana była sztuka w chłopskiej kulturze jako ofiara. Dopóki nie została utowarowiona przez ludowość.”
Powyższy fragment pięknie pokazuje, jak Myśliwski utożsamia los chłopski – doświadczenie dotkliwego braku, cierpienia, konieczności, pokory – z obrazem Frasobliwego, który „składa Bogu w ofierze swoje poniżenie, swoją nadzieję”. Ten obraz działa bardzo emocjonalnie: nie jest to akademicka analiza sztuki, ale wzruszenie, które poeta-prozaik czuje, kiedy dostrzega, że ktoś (nieznany rzeźbiarz – chłop) przelał w to dzieło coś własnego: swój los, swoją troskę, swoją zdolność do modlitwy, przejawu duchowego i twórczego. To, co wydawało się może niewyrażalne – znalazło formę w rzeźbie, która mówi.
Dla Myśliwskiego Chrystus Frasobliwy to nie tylko rzeźba: to znak. Symbol, że nawet w ubóstwie i chłopskiej bezradności kryje się możliwość opowieści, możliwość przekształcenia bólu w modlitwę, zmagania w formę, zadumy w to, co piękne i święte. Ta figura odzwierciedla to, co najgłębsze: pamięć, ból, nadzieję, religijność, potrzeby duchowe – i to, że kultura chłopska była zdolna do aktów twórczych nie z musu, lecz z potrzeby serca.
"Mowy i rozmowy" odzwierciedlają w przepiękny sposób niepowtarzalny styl, jaki znamy z utworów pisarza. Myśliwski pisze/mówi językiem, który nie musi epatować – często jest powściągliwy, prosty, bliski mowie chłopskiej – ale paradoksalnie – przez to bardziej przenikliwy. W tekście „W środku jesteśmy baśnią” słychać echo tej mowy żywej – wspomnienia „niegdyś” opowieści. Myśliwski wraca do dzieciństwa, do tego, co było, i dzięki temu życie przeszłe staje się obecne, choćby jako poczucie braku lub tęsknota. Ta tęsknota budzi wzruszenie, bo dotyczy rzeczy realnych – ludzi, domów, ziemi, pracy, marzeń, pragnień.
Wspomina o matce, o domu, o byciu na wsi – te wspomnienia pełne są troski o język, o pamięć, żeby to, co było, nie zostało zapomniane bez śladu. Myśliwski często podkreśla, że istotne jest wyłapywanie tego, co piękne, co mądre, co godne – nawet w prostym, codziennym życiu. Podkreśla, że to, co w chłopskim losie mogło być odrzucone, poniżone, zepchnięte – wraca jako coś, co zasługuje na uwagę, co w formie literackiej może być odkupione. Ta czułość wobec elementów ludzkiego życia, które dla świata liczą się niekiedy jako drobiazgi, to bodaj największa siła twórczości Myśliwskiego.
Ostatecznie: ta książka to coś jak niezwykle osobista modlitwa. Nie w
sensie religijnym, ale modlitwa ciszy, pamięci, słowa. Niewątpliwie
sprawia, że czytelnik wychodzi z niej trochę bogatszy – może bardziej
wrażliwy, bardziej świadomy, że baśń mamy wewnątrz siebie: baśń, w
której mieszka pamięć, dobro, język, piękno.
_________________________________
Garść uwag dla osób, które może jakimś cudem nie znają jeszcze Myśliwskiego. Struktura tomu – zbiór mow i wywiadów – może być momentami trudna. Nie ma tu spójnej narracji, jaką daje powieść; trzeba się przyzwyczaić do przeskoków myślowych – od refleksji społecznej, przez filozoficzną, do bardzo osobistej (wspomnienia dzieciństwa, życia domowego). Niektóre fragmenty wydają się być powtórzeniami myśli, które już dawno Myśliwski wygłaszał – co może męczyć tych, którzy szukają nowości. Ale być może też to powtórzenie jest celowe – podkreślenie tego, co niezmiennie ważne.
Całość jest - jak pisałam wcześniej - nasycona wzruszeniem i czułością. Dla mnie są one siłą tego zbioru, ale mogą nie trafić do czytelnika, który oczekuje analiz, uporządkowanych struktur, syntezy społecznej lub historycznej. Myśliwski nie stara się być historykiem czy socjologiem w znaczeniu akademickim – jego punkt widzenia to punkt widzenia pisarza: subiektywny, czasem nostalgiczny, może nawet bolesny, ale niezmiennie czuły.
„W środku jesteśmy baśnią” to książka ważna nie tylko dla tych, którzy już znają Myśliwskiego, ale dla każdego, komu zależy na tym, by usłyszeć głos pamięci, głos języka, głos prostych ludzi, których doświadczenia często znikają w zgiełku zmian cywilizacyjnych. To przypomnienie, że kultura – a zwłaszcza kultura chłopska – to nie dodatek do historii, lecz rdzeń życia wielu pokoleń, coś, co kształtuje sposób bycia, mówienia, myślenia o świecie. To także akt opieki: nad pamięcią, nad językiem, nad troską o to, co istotne.