niedziela, 3 lutego 2013

Imagine (reż. Andrzej Jakimowski)

Nie wiem, czy ten film zrobiłby na mnie tak gigantyczne wrażenie, gdyby nie fakt, że kilka miesięcy wcześniej spędziłam kilka dni w Lizbonie jako załogantka "Daru Młodzieży" w dodatku w czasie zlotu wielkich żaglowców. Razem z bohaterami filmu kolejny raz przemierzałam ulice Lizbony, ale przede wszystkim wsłuchiwałam się w odgłosy portu i wyobrażałam sobie codzienną rutynę na statku. Wspominanie jest zawsze niełatwe - ogarnia nas tęsknota za miejscami i wydarzeniami, których nie sposób w pełni odtworzyć. Ulotność obrazów, dźwięków i zapachów wydaje się nieznośna. Film, w którym obserwujemy życie osób niewidomych, bezwzględnie skazanych na wyobrażenia a zarazem tak wspaniale radzących sobie w świecie wyobrażonym, uzmysławia, że czar wspomnień jest czymś innym, ale równie pełnym, jak przeżycia, które mogły być bardziej wyraziste - ale niekoniecznie bardziej wartościowe.

Reżyser filmu (Andrzej Jakimowski - autor znakomitego Zmruż oczy) sięga do sprawdzonego schematu: nowy nauczyciel przy pomocy nieortodoksyjnych metod zyskuje uznanie swoich uczniów, a jednocześnie stopniowo oddala się od pozostałej części kadry i naraża na nieufność ze strony przełożonych. Ograna formuła zostaje w filmie Imagine wykorzystana do opowiedzenia o unikatowym doświadczeniu osób niewidomych. Bohaterem filmu - owy archetypicznym odkrywczym nauczycielem - jest Ian (Edward Hogg). Wśród lokatorów szkoły jest m.in. młodziutka Eva (Alexandra Maria Lara), ukrywająca przed światem swoją niepełnosprawność. 


Jakimowski podkreśla, że tym, co ponad zmysłami, jest wyobraźnia. Dzięki niej widzimy rzeczy oraz wydarzenia często niezauważalne dla tych, którzy posiadają wzrok. W tym kontekście znakomicie prezentuje się praca operatora Adama Bajerskiego. Narzuca on nam odrobinę ograniczoną wizję otoczenia. W rezultacie, aby w pełni cieszyć się urokami tej produkcji, również widz musi wysilić swoją wyobraźnię, dzięki czemu można ujrzeć to, czego nie pokaże kamera.

Ian - także niewidomy - praktykuje metody echolokacji, które pokazuje także swoim uczniom, aby pomóc im przezwyciężyć ich własne ograniczenia. Nowa lekcja samodzielności wymaga od nich niezwykle wyczulonych zmysłów i silnej wyobraźni nad która w trakcie filmu pracujemy razem z uczniami Iana. Z napięcia między tym, co widoczne, a ukryte, rodzi się suspens. Znakiem reżyserskiego talentu Jakimowskiego jest fakt, że potrafi on wykreować niezwykłe napięcie w scenach prozaicznych czynności: przechodzenia przez ulicę czy spacerowania wzdłuż portowego nabrzeża. W rezultacie wstrzymujemy oddech przy każdym potknięciu bohaterów.

Reżyser wielokrotnie powstrzymuje się przed pokazaniem tego, czego nie mogą zobaczyć sami bohaterowie. Fenomenalna jest scena ze statkiem, którego nie ma - siedząc w kinie czułam zapach kremu do golenia, którego rzekomo używał niewidoczny (nieistniejący?) oficer na statku ;-)  Zabiegi te można tylko podziwiać - wszak kino opowiada obrazami. Zatem pomysł, aby stworzyć film, który trzeba sobie wyobrażać jest czymś niewiarygodnym!

sobota, 2 lutego 2013

Wisława Szymborska "Możliwości"

Wolę kino.
Wolę koty.
Wolę dęby nad Wartą.
Wolę Dickensa od Dostojewskiego.
Wolę siebie lubiącą ludzi
niż siebie kochającą ludzkość.
Wolę mieć w pogotowiu igłę z nitką.
Wolę kolor zielony.
Wolę nie twierdzić,
że rozum jest wszystkiemu winien.
Wolę wyjątki.
Wolę wychodzić wcześniej.
Wolę rozmawiać z lekarzami o czymś innym.
Wolę stare ilustracje w prążki.
Wolę śmieszność pisania wierszy
od śmieszności ich niepisania.
Wolę w miłości rocznice nieokrągłe,
do obchodzenia na co dzień.
Wolę moralistów,
którzy nie obiecują mi nic.
Wolę dobroć przebiegłą od łatwowiernej za bardzo.
Wolę ziemię w cywilu.
Wolę kraje podbite niż podbijające.
Wolę mieć zastrzeżenia.
Wolę piekło chaosu od piekła porządku.
Wolę bajki Grimma od pierwszych stron gazet.
Wolę liście bez kwiatów niż kwiaty bez liści.
Wolę psy z ogonem nie przyciętym.
Wolę oczy jasne, ponieważ mam ciemne.
Wolę szuflady.
Wolę wiele rzeczy, których tu nie wymieniłam,
od wielu również tu nie wymienionych.
Wolę zera luzem
niż ustawione w kolejce do cyfry.
Wolę czas owadzi od gwiezdnego.
Wolę odpukać.
Wolę nie pytać jak długo jeszcze i kiedy.
Wolę brać pod uwagę nawet tę możliwość,
że byt ma swoją rację.

(Ludzie na moście, 1986)