poniedziałek, 30 stycznia 2006

Anna Świrszczyńska "Miłość Felicji. Trzy ciała"

Ciężarna kobieta
Jeży nocą przy swoim mężczyźnie. W jej brzuchu
poruszyło się dziecko.
-Połóż rękę na moim brzuchu -
mówi kobieta.
To, co poruszyło się tak lekko,
to malutka ręka lub noga
naszego dziecka.
Będzie moje i twoje,
chociaż tylko ja będę musiała je urodzić.
 

Mężczyzna przytula się do niej,
oboje czują to samo.
W kobiecie porusza się dziecko.
I trzy ciała
łączą nawzajem swe ciepło nocą, gdy ciężarna kobieta
leży przy swoim mężczyźnie.



piątek, 20 stycznia 2006

John Keats "Gdy mnie ogarnia lęk"

Gdy mnie ogar­nia lęk, że być prze­sta­nę,
Nim pió­ro cały plon my­śle­nie zbie­rze,
Nim sto­sy ksią­żek nad tym zżę­tym ła­nem
Sta­ną jak cięż­kie od ziar­na spi­chle­rze;

Gdy wi­dzę nocą, jak nade mną krą­ży
Chmu­ra po­sta­ci w bal­la­dach ukry­ta,
I my­ślę o tym, że mogę nie zdą­żyć
Za ich cie­nia­mi, choć je pra­wie chwy­tam;

I kie­dy czu­ję - czło­wiek ma­łej mia­ry -
Że i ty znik­niesz ra­zem z gwiazd obie­giem,
Że nie do­się­gną mnie już ni­g­dy cza­ry
Śle­pej mi­ło­ści - wte­dy świa­ta brze­giem
Sam idąc my­ślę tak dłu­go, aż w koń­cu
Mi­łość i sła­wa w pu­stym giną słoń­cu.

(przekład Ju­liusz Żuław­ski)



czwartek, 19 stycznia 2006

Wojciech Albiński "Królestwo potrzebuje kata"



"Kiedy z Protektoratu Beczuanaland przyszła koperta z biletem na statek, wydało mi się to zupełnie naturalne i oczywiste. W miesiąc później siedziałem pod namiotem na środku pustyni Kalahari. Miałem dokonać pomiarów terenów pomiędzy Kalamare, Mahalapye i Shushong. Przyjaciele mówili, że pomagam krajom rozwijającym się. Inni, że chcę być ostatnim kolonistą. A ja wiedziałem, że to sprawa gwiazdy, pod którą się w Warszawie urodziłem."

Wojciech Albiński blisko trzydzieści lat mieszkał w Botswanie i RPA. Jako geodeta wiele miesięcy spędzał w buszu wytyczając tereny pod fermy, osady i kopalnie. Uważał, że Afryki nie można zobaczyć - trzeba ją przeżyć. W jednym z wywiadów powiedział, że zaczął pisać opowiadania, bo nie mógł wszystkiego zapamiętać. W Botswanie i RPA zebrał wiele historii i szkoda by mu było, gdyby się zmarnowały.

Jacek Trznadel w swoich recenzjach porównał Albińskiego do Conrada i Coetzee'ego. Nie sposób nie przyznać mu racji. Proste suche, słowa skrywają nadzwyczajne emocje, których autor nie nazywa, nie wymienia. Jak bowiem skomentować wydarzenia opisywane w tytułowym opowiadaniu ze zbioru Królestwo potrzebuje kata? Albiński wspomina w nim o ogłoszeniu zamieszczonym w gazecie przez pewnego monarchę, którego państwo faktycznie pilnie potrzebowało kata. Nie sposób było powierzyć tego zadania żadnemu tubylcowi – rodzina byłaby napiętnowana. Nadeszło wiele ofert, w tym kilka z Polski, z Pomorza i Śląska...

Podobnie jak w debiutanckim Kalahari, Czarny Kontynent nie jest tam tłem ani egzotyczną scenerią dla ludzkich losów, ale pełnoprawnym bohaterem. I znowu ten sam język: chłodna relacja z wydarzeń, bez komentarza, bez ocen.

W opowiadaniu Komisja opisuje trudny proces pojednania po zniesieniu apartheidu. Posiedzenie Komisji Prawdy i Pojednania, przed którą stawali winni zabójstw z przyczyn politycznych, miało służyć wskazaniu godnych amnestii. Przejmujący jest dialog jednego z oskarżonych i matki opozycjonisty, której syna zamordował:

– To była nasza wspólna bieda, Matabela...
– Jutro pokażę ci jego grób, matko...
– Przestanę po nim płakać, Matabela.
– Okryję jego kości kocem, matko.
– Idź, Matabela... Nie jesteś mym wrogiem.
– Zamiotę ziemię przed twym domem, matko.


Fascynujący jest ten bolesny, a przy tym lapidarny, obraz Afryki, jaki maluje polski emigrant. Obraz - warto dodać - wydestylowany z patriotycznej nostalgii emigracyjnej. Rzadko spotyka się w literaturze człowieka, którego tak mało jest w jego własnej prozie. Żadnej megalomanii - stuprocentowa koncentracja na bohaterach, w szczególności tym jednym, jakim jest Czarny Ląd.