Styl Kurkowa to mistrzostwo dystansu: narrator obserwuje świat z chłodnym humorem, lecz nie ucieka od empatii. Autor, znany z uprawiania satyrycznej prozy, tym razem zmienia tonację — melancholia i lęk przenikają tu lekkie, miejscami groteskowe opisy. Dzięki temu opis wojny nie staje się propagandą ani publicystyką, lecz staje się literackim laboratorium prywatności — oglądamy losy ludzi w perspektywie mikrospołeczności, a nie map strategicznych. Takie przesunięcie akcentów sprawia, że powieść zyskuje uniwersalny wymiar: chodzi nie tylko o Donbas, lecz o to, co dzieje się z człowiekiem, gdy państwo i ideologia przestają nadawać sens.
Mimo pozornie spokojnego tematu książka nosi w sobie napięcie współczesnej historii i moralne ciężary, jakie wojna zadaje codzienności. Akcja dzieje się w „szarej strefie” Donbasu, w wiosce, gdzie pozostało zaledwie kilka postaci: tytułowy pasiecznik Siergiejicz, jego przyjaciel z dawnych lat oraz mieszkańcy na skraju widma konfliktu. Kurkow buduje świat z przymrużeniem oka i ironią, ale bez taniego dowcipu — to powieść o ludziach, którzy próbują pielęgnować normalność pośród anomii politycznej.
Opieka nad pszczołami staje się alegorią instynktów opiekuńczych, ciągłości i podatności na zewnętrzne zakłócenia. Wyprawa Siergiejicza na okupowany Krym, próba ratowania uli, konfrontacje z absurdami militarnej i biurokratycznej rzeczywistości — to sceny, które łączą prozaiczność z głęboką refleksją o przynależności i przetrwaniu. W tych scenach znajdziemy zresztą wspaniałe, lecz niewymuszone portrety postaci drugoplanowych — ludzi, których codzienne rytuały odsłaniają tragikomedię życia pod okupacją. Kurkow znakomicie lawiruje między humorem a etycznym niepokojem; jego narracja jest uważna na drobiazgi, które tworzą atmosferę: od zapachu miodu po absurdalne rozmowy z urzędnikami. Taka szczegółowość czyni świat przedstawiony wiarygodnym i boleśnie bliskim.
Jeśli szukać zarzutów, można wskazać na momenty, w których narracyjny dystans zaczyna działać jak filtr — oddalać czytelnika od emocjonalnego szoku wojny. Niektórych czytelników może to frustrować: oczekują ostrzejszej, bezpośredniej krytyki i dramatyzmu. Jednak to celowy wybór autora: przez nawał ironii i codziennej dbałości o detale Kurkow pokazuje, że trauma może przychodzić powoli i podstępnie — w postaci wyciszonych gestów, które dopiero z czasem odsłaniają całą tragedię.
Ważnym aspektem książki jest język i problem przekładu. "Szare pszczoły" powstały w języku rosyjskim i ukraińskim (wydanie ukraińskie przygotowała Kateryna Isajenko), a angielski przekład Borisa Driuluka przyczynił się do międzynarodowego rozgłosu powieści. Krytyka i nagrody zagraniczne — w tym uznanie w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie — świadczą, że opowieść Kurkowa ma siłę przekazu poza lokalnym kontekstem. To również przypomnienie, że język literacki we współczesnej Ukrainie jest przestrzenią wielogłosu.
"Szare pszczoły" to książka ważna nie tylko literacko, lecz też społecznie: przypomina o ludziach, którzy pozostają niewidoczni w medialnym dyskursie o wojnie. Kurkow nie daje odpowiedzi; ale dostarcza literackiej maszyny do myślenia — subtelnej i głęboko humanistycznej. Dla czytelnika polskojęzycznego powieść może być mostem — zrozumieniem tamtej rzeczywistości nie przez geopolitykę, lecz przez codzienność. Jest to proza inteligentna, empatyczna i oszczędna w gestach, a jednocześnie pozwala poznać głos współczesnej literatury ukraińskiej.

