niedziela, 1 września 2013

Nassim Nicholas Taleb "Antykruchość. Jak żyć w świecie, którego nie rozumiemy"


Co do zasady uznaję Antykruchość za typowy przykład "literatury z lotniska". Jest to bowiem książka na tyle obrazowa, lekka i popularyzatorska, żeby mógł sięgnąć po nią każdy znudzony biznesmen odczekujący w kolejce na lotniskową kolonoskopię, a zarazem na tyle aspirująca do stylu naukowego, żeby w razie potrzeby można było błysnąć na spotkaniu towarzyskim znajomością najnowszych trendów, poczytnych autorów i własną erudycją. A ponieważ "to się teraz czyta" - to książka najpewniej jest do kupienia w lotniskowych kioskach ;-) Intelektualnie nas nie zmęczy - raczej zirytuje nadmiarem niekonsekwencji i błędów.

Ale do rzeczy: Antykruchość to czwarta już książka z serii Incerto Nassima Taleba (kontynuacja najbardziej chyba znanego Czarnego łabędzia). Taleb wprowadza w niej i opisuje koncepcję antykruchości w różnych dziedzinach: od ekonomii i systemów biologicznych po technologię, urbanistykę, historię i mitologię, inwestycje i finanse. Traktuje zarazem tę koncepcję jako rozwiązanie problemu "czarnego łabędzia".

W pewnym sensie pojęcie to podchwycił ze słynnego (w mojej opinii: nader głupiego) powiedzenia Nietzschego o tym, że co nas nie zabija, to nas wzmacnia. Taleb twierdzi, że antykruchość istnieje w pewnym spektrum właściwości klas rzeczy, które są albo kruche (pękają pod wpływem stresu i presji, a zmierzają w stronę spokoju) albo - wręcz przeciwnie - solidne (tj. stabilne i odporne na rozpad, ale niewrażliwe na nieład). Różnica między poszczególnymi kategoriami w tym spektrum (od rzeczy kruchych, poprzez wytrzymałe, po antykruche) polega na tym, jak zazwyczaj reagują one na przypadkowość/losowość — rzeczy, które są antykruche ulegają wzmocnieniu, stają się trwalsze i solidniejsze.

Taleb sugeruje, że powinniśmy nie tylko być mniej podatni na niepowodzenia, ale właściwie dążyć do wykorzystania niepowodzeń, tak aby stresory, błędy i zmiany prowadziły do naszego wzmocnienia. Sięga do mitologii, aby objaśnić triadę kruchości. Damocles, który je obiad z mieczem zwisającym nad głową, jest kruchy, ponieważ niewielkie naprężenie sznurka trzymającego miecz może go zabić. Feniks, który umiera i odradza się z popiołów, jest wytrzymały. Zawsze powraca do tego samego stanu. Hydra zaś demonstruje antykruchość. Kiedy odcina się jedną głowę, odrastają dwie. 

Taleb analizuje tę ideę na niezliczonych przykładach i argumentuje, że wbudowując antykruchość w nasze życie, możemy o wiele bardziej pozytywnie reagować na zmiany w naszym otoczeniu. W odpowiedzi na pytania o to, jak radzimy sobie z rosnącym ciężarem słabości w społeczeństwie i czy antykruchość może dostarczyć rozwiązań, Taleb oferuje przeróżne malownicze opowieści i przykłady. Posługuje się przykładem łoża prokrustowego, aby zademonstrować szkody spowodowane redukcją zmienności. (Prokrust - postać z mitologii greckiej - chwytał podróżników i kładł ich do swojego łóżka, rozciągając ich na stojaku, jeśli byli na to za niscy, lub odcinając im kończyny, jeśli byli za wysocy). Taleb twierdzi, że kiedy niszczymy wariacje, aby pasowały do modelu, wyrządzamy podobną szkodę. Przemawia to m.in. przeciwko rosnącej standaryzacji, do której dążymy w podstawowej opiece zdrowotnej. Autor wierzy w wartość losowości dla systemu, co ilustruje opowieścią o ośle, głodnym i spragnionym, który nie potrafi podjąć decyzji, czy najpierw sięgnąć do beli siana, czy wiadra z wodą. Losowe pchnięcie w jednym kierunku rozwiązałoby ten problem.

Według Taleba losowość pomaga nam obierać kierunek, podczas gdy bez niej tracimy korzystny stresor dla podejmowania decyzji. Co dziwne, odważnie kształtując to, co rozumie przez antykruchość, Taleb nieumyślnie kwestionuje niektóre ugruntowane myślenie stojące za polityką zdrowotną. Chociaż entuzjastycznie imponująca i wielodyscyplinarna, poruszająca zagadnienia od polityki i ekonomii po politykę społeczną, filozofię i medycynę, jego opowieść nieco nuży ciągłym przeskakiwaniem z tematu na temat. 

Autor podważa też niektóre swoje bardziej przekonujące idee, rozpraszając je wśród pochopnych twierdzeń przedstawionych bez przekonujących dowodów i bezkrytycznie podrzucanych czytelnikowi. Niektóre z jego twierdzeń są dość dziwne i w rezultacie całość traci na wiarygodności. Na przykład, z niedowierzaniem czytałam, że coroczne wykonywanie mammografii „kobietom powyżej 40 roku życia nie prowadzi do wydłużenia średniej długości życia”, ponieważ lekarz, widząc guza, „nie może uniknąć zrobienia czegoś szkodliwego, jak operacja, po której następuje napromieniowanie, chemioterapia lub jedno i drugie – to jest bardziej szkodliwe niż guz”. Hmmm...

Taleb jest znacznie lepszy w identyfikowaniu przykładów niestabilności niż w określaniu konkretnych strategii, które faktycznie sprzyjają osiągnięciu antykruchości. Sugestie nie są zbyt dobrze przemyślane, a przede wszystkim jest ich niezwykle mało. Jednak najbardziej frustrujący w Antykruchości jest nadmiar sprzeczności. Autor oferuje przepowiednie dotyczące przyszłości, ale zaraz podkreśla, że są one niewiarygodne. Wielokrotnie atakuje naukowców i teoretyków jako ludzi, którzy „pouczają ptaki, jak latać”, podczas gdy sam (zresztą jako naukowiec) robi dokładnie to samo w każdej swojej książce.