poniedziałek, 5 lipca 2021

Anna Kańtoch "Wiosna zaginionych"


Emerytowana policjantka nosi w duszy żal po utraconym wiele lat wcześniej bracie, który zaginął w Tatrach. Niespodziewane spotkanie z człowiekiem, który wówczas mu towarzyszył w wyprawie, otwiera tę zabliźnioną ranę i skłania do ponownego poszukiwania odpowiedzi na tajemnicze zaginięcie brata...

Nowa Dama polskiego kryminału zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie. "Wiosnę" i "Lato" mam za sobą - czekam już na "Jesień" i "Zimę" ;-)


 


sobota, 3 lipca 2021

M. Szymiczkowa "Złoty róg"

 

Pomimo mojego uwielbienia dla twórczości Jacka Dehnela (pod pseudonimem Maryli Szymiczkowej ukrywa się właśnie on wraz z Piotrem Tarczyńskim) postać profesorowej Szczupaczyńskiej nie urzekła mnie ani trochę. Szczerze mówiąc wnerwia mnie to babsko, a że w moim otoczeniu jest kilka podobnych istot - to wnerwia mnie podwójnie. W efekcie nie byłam w stanie naprawdę przejąć się losami prowadzonego przez nią śledztwa, ani nawet zachwycić urokiem przedwojennego Krakowa.

Odpuściłam sobie cały cykl - zdecydowanie bliższy jest mi szczególny, ironiczny styl Ale z naszymi umarłymi. Cierpliwie czekam na kolejne książki Dehnela - a krakowskie śledztwa retro pozostawiam pasjonatom.


 

czwartek, 1 lipca 2021

Arkady i Borys Strugaccy "Piknik na skraju drogi"

 

Znakomita powieść science fiction z 1971 roku autorstwa Arkadego i Borisa Strugackich (powszechnie znanych jako Bracia Strugaccy), powszechnie uważana za jedno z najważniejszych rosyjskich dzieł tego gatunku.

Akcja powieści zaczyna się dziesięć lat po tym, jak coś obcego (nazywanego przez naukowców-człowieka Przybyszem) bardzo krótko (około 12-24 godzin) wylądowało w 6 różnych miejscach na Ziemi (nazywanych przez ludzkich naukowców Strefami Nawiedzenia). Ani sami Goście, ani sposób ich przybycia nigdy nie byli widziani, ale ludzie, którzy żyli w tych obszarach, zgłaszali niebezpieczne eksplozje. Owe 6 obszarów (niektóre to zaludnione miasta) zostało opanowanych przez śmiertelne zjawiska i zaśmiecone tajemniczymi artefaktami o różnych właściwościach, których pierwotny cel był niezrozumiały dla ludzi i tak zaawansowany, że graniczył z nadprzyrodzonym. Każda strefa miała wielkość kilku mil kwadratowych, z opuszczonymi budynkami, liniami kolejowymi i samochodami, które powoli niszczeją, podczas gdy inne wyglądały na zupełnie nowe. Strefy Nawiedzenia stały się obszarami niezwykle śmiercionośnymi dla wszystkich form życia na Ziemi, zawierającymi anomalie czasoprzestrzenne i losowe miejsca zdolne do zabijania przez ogień, błyskawice, grawitację lub inne dziwaczne sposoby. W Strefach sporadycznie działały znane nam prawa fizyki.

Głównym bohaterem powieści jest Redrick „Red” Schuhart, doświadczonego stalker, który przewodził i przetrwał wiele ekspedycji do Strefy, gromadząc cenne artefakty. Zatrudniony jest też jako asystent laboratoryjny w Międzynarodowym Instytucie Kultur Pozaziemskich, na skraju Strefy Nawiedzenia w Kanadzie. Instytut bada przedmioty odzyskane ze Strefy oraz podejmuje próby formułowania teorii na temat całego wydarzenia.

Tyle tytułem wprowadzenia - treścią powieści staje się jednak nie tylko warstwa przygodowa, szaleństwo stalkerów, opisy artefaktów, poszukiwanie ich źródła i mocy, a także niezrozumienia funkcji wielu z nich. Nie ma tutaj efektownych walk, przerażających obcych, czy zapierającej dech w piersiach akcji, jest natomiast wiele przemyśleń egzystencjalnych, symboli etc. – innymi słowy wszystko to, z czego znane jest rosyjskie sci-fi. Tym co czyni tę powieść prawdziwie wspaniałą jest warstwa filozoficzna. Opowiada o najstraszliwszej konstatacji, do której dotarł wcześniej H.P. Lovecraft: o grozie bycia niczym. Ludzkość to tylko mrówki, które pozostałości po pikniku biorą za przejaw łaski albo gniewu bogów. Nie zdają sobie nawet sprawy z tego, że nigdy nic nie znaczyły, i nigdy nic znaczyć nie będą. Tak oto opowiada jeden z bohaterów:

Z przesieki na polanę wjeżdża samochód, z samochodu wysiada młodzież, butelki, koszyki z prowiantem, dziewczyny, tranzystory, kamery filmowe… Rozpalają ognisko, stawiają namioty, gra muzyka. A rankiem odjeżdżają. Zwierzęta, ptaki i owady, które przez całą noc ze zgrozą obserwowały to, co się działo, wyłażą ze swoich kryjówek. I cóż widzą? Na trawie kałuża oleju, rozlana benzyna, leżą nieprzydatne już świece i filtry olejowe. Poniewierają się stare szmaty, przepalone żarówki, ktoś zgubił klucz francuski. Z opon spadło błoto przywiezione z niewiadomych bagien… no, sam rozumiesz, ślady ogniska, ogryzki jabłek, czyjaś chusteczka do nosa, czyjś scyzoryk, podarte przedwczorajsze gazety, bilon, zwiędłe kwiaty z innych lasów…

Postaci stalkerów weszły już na trwałe do naszej (pop)kultury, obcujemy z nimi w grach komputerowych, innych powieściach, filmach i twórczości muzycznej. Jacek Kaczmarski śpiewał:

Dlatego – mimo druty, wieże i strażnice
Tam chcemy dotrzeć, gdzie nam dotrzeć zabroniono;
Bezużyteczne, śmieszne posiąść tajemnice
Byleby jeszcze raz gorączką tęskną płonąć
Nim podmuch jakiś strzepnie chwiejne potylice

Strefa symbolizuje dla nich nowe możliwości, nadzieję na coś niezwykłego, dotąd nieodkrytego. W Zonie może zdarzyć się wszystko, podczas gdy w świecie zewnętrznym, na stalkerów czeka zwykłe, zdecydowanie mniej ekscytujące życie i, jak w przypadku Reda, kiepsko płatna płaca w roli laboranta.

dla wielu zapewne wzruszająca okaże się końcowa scena powieści, kiedy Red dociera do magicznej Złotej Kuli spełniającej wszelkie pragnienia. Mężczyzna, który przez całe życie liczył na coś więcej, coś niezwykłego, kiedy otrzyma już możliwość dostania wszystkiego, czego zapragnie, po prostu zamiera. Jeden z blogerów zastosował tu porównanie do sceny z Mrocznego Rycerza i wypowiedzi Jokera, w której porównuje się on do psa, który gdyby dogonił w końcu samochód, nie wiedziałby, co z nim zrobić. Podobnie też jak w filozofii Hegla okazuje się, że tragedia to nie jest starcie dobra ze złem, ale starcie dwóch dóbr. Losy Reda Shoeharta to tragiczna historia, w której nadzieja staje się całym sensem życia, a wybór u kresu drogi okazuje się niemożliwością.