Powieść - rewolucyjna z perspektywy Rosjan - dla nas zapewne pozostanie jedną z wielu, czytelną raczej dla wyrobionego odbiorcy.
sobota, 10 października 2009
Władimir Sorokin "Dzień oprycznika"
Powieść - rewolucyjna z perspektywy Rosjan - dla nas zapewne pozostanie jedną z wielu, czytelną raczej dla wyrobionego odbiorcy.
piątek, 9 października 2009
Stanisław Barańczak "Pan Elliot Tischler"
Pan Elliot Tischler ciągle otrzymuje listy,
choć pięć lat temu umarł. W przedostatniej chwili
sprzedał dom genetyczce, żonie mediewisty,
który w tych stronach nie mógł na żadnej posadzie
zaczepić się na stałe, więc dom opylili
z kolei nam i teraz uczą gdzieś w Nevadzie.
Pan Tischler, choć też znikł, jest bardziej rzeczywisty:
„Time” proponuje, że mu wznowi abonament,
komitet szkolny liczy na jego głos w przyszłych
wyborach, instytuty zajęte badaniem
przyczyn dystrofii mięśni proszą go o datek,
Lawn Shark Company marzy o tym, by mu przystrzyc
trawnik, i wciąż tym samym zamierzchłym mandatem,
o którym najwidoczniej zapomniał na amen,
nęka go Biuro Grzywien w Milford, gdzie – Bóg raczy
wiedzieć, po co – parkował w miejscu nielegalnym.
Nie cały umarł. Prawda, wiemy o nim raczej
mało: ściany malował na żółto; dla żony-
-inwalidki (zmarł po niej) zrobił zjazd z sypialni
do ogrodu, z masywnych desek przygwożdżonych
na fest, na wieczność; miałem potępieńczą pracę,
rozbierając to wszystko. Co jeszcze? Nic. Tyle
co nic: odciski palców na kuchennym blacie,
którego się kurczowo trzymał w tamtej chwili,
kiedy, sam wśród gotowych do transportu gratów
i pudeł, mieszał cukier w ostatniej herbacie
i czuł, że wszystko na nic, że niknie bez śladu.
Te odciski już starte. A zresztą się mylił.
(wiersz z tomu Widokówka z tego świata)
czwartek, 17 września 2009
Andrzej Bursa [Nauka chodzenia]
z przezwyciężeniem prawa ciążenia
myślałem że jak wreszcie stanę na nogach
uchylą przede mną czoła
a oni w mordę
nie wiem co jest
usiłuję po bohatersku zachować pionową postawę
i nic nie rozumiem
"głupiś" mówią mi życzliwi (najgorszy gatunek łajdaków)
"w życiu trzeba się czołgać czołgać"
więc kładę się na płask
z tyłkiem anielsko-głupio wypiętym w górę
i próbuję
od sandałka do kamaszka
od buciczka do trzewiczka
uczę się chodzić po świecie
środa, 16 września 2009
Andrzej Bart "Fabryka muchołapek"
wtorek, 15 września 2009
Wystan Hugh Auden "Epitafium dla tyrana"
Doskonałości, tak to nazwę, łaknął.
Poetów stworzył, których wszyscy rozumieli,
Szaleństwo ludzkie badał jak linie na dłoni,
A przeto dbał, by armiom niczego nie brakło.
Gdy śmiał się — senatorzy czcigodni się śmieli.
Gdy krzyczał — małe dzieci padały w agonii.
przekład: J. M. Rymkiewicz
Doskonałość jakiegoś rodzaju była tym, czego pragnął,
a poezję, jaka wynalazł, łatwo było zrozumieć:
szaleństwo ludzkie znał jak własną dłoń.
Pasjonowały go wielkie armie i floty;
gdy się śmiał, czcigodni senatorowie pękali ze śmiechu,
a gdy płakał, małe dzieci umierały na ulicach.
przekład: Tadeusz Rybowski
niedziela, 31 maja 2009
czwartek, 30 kwietnia 2009
Anna Świrszczyńska "Śpię i chrapię"
Chrapią nogi, chrapią ręce,
brzuch chrapie
jak bezczelność.
Jestem stolicą cesarstwa chrapania.
Pełnia szczęścia,
można powiedzieć.
niedziela, 22 marca 2009
Anna Świrszczyńska "Kobieta mówi o swoim życiu"
Wiatr mnie pędzi po drogach,
wiatr, bóstwo odmiany
o dmuchających policzkach.
Kocham ten wiatr,
cieszę się
odmianom.
Chodzę po świecie
we dwoje albo sama
i miłe mi są jednakowo
tęsknota i śmierć tęsknoty,
która nazywa się spełnienie.
Czegoś jest we mnie za dużo.
Przelewam się przez brzegi
jak drożdże. Drożdże mają
swój własny rodzaj szczęścia.
Idę, ciągle idę,
czasami przyłącza się do mnie mężczyzna.
Idziemy razem,
on mówi, że to do śmierci,
potem gubi się o zmroku
jak rzecz nieważna.
Idę sama,
potem znów na zakręcie
zjawia się nowy towarzysz.
Idę, ciągle idę,
wiatr mnie pędzi po drogach.
Na moich drogach
zawsze wieje wiatr
wtorek, 3 lutego 2009
Anna Świrszczyńska "Mam dziesięć nóg"
Kiedy biegnę,
śmieję się nogami.
Kiedy biegnę,
połykam świat nogami.
Kiedy biegnę,
mam dziesięć nóg.
Wszystkie moje nogi
krzyczą.
Istnieję tylko wtedy,
kiedy biegnę.
środa, 14 stycznia 2009
Robert Harris "Enigma"
Nie jest to Harris w swojej szczytowej formie (taką znajdziesz w Oficerze i szpiegu, Konklawe czy znakomitym Indeksie strachu), ale nadal czyta się świetnie. Zabawa z kryptografią jest przednia, a zakończenie - choć mało nam się może podobać ze względu na wątki narodowe - jest niewątpliwie zaskakujące.
wtorek, 13 stycznia 2009
Anna Świrszczyńska "Moje pięty i Sokrates"
Kiedy stoję na głowie,
moje pięty świecą w górze
nade mną
jak dwa dowcipy.
Dają mojej duszy
lekcję autoironii.
Kłócą się z nią
o hierarchię ważności.
Są pyskate jak Sokrates,
dzikie jak surrealizm.
Wesołe jak starsza pani,
która stoi
na głowie.