piątek, 6 listopada 2020

Robert Harris "Konklawe"


Ta powieść to znakomity przykład political fiction osadzonej w realiach Państwa Kościelnego. Zachwyca jednak skrupulatne oddanie realiów, które do niedawna były nam kompletnie nieznane (choć zmienił to nieco netfliksowy wysyp filmów o tematyce "papieskiej"). Fenomenalnie opisana jest cała procedura konklawe - trzeba oddać Harrisowi, że warsztatowo przygotował się bardzo dobrze. Dowiadujemy się nawet jak osiągany jest kolor dymu sygnalizującego (brak) wyboru papieża. 

Dodatkowym atutem są szczegółowe opisy poszczególnych zabudowań Watykanu: Kaplica Sykstyńska, Dom św. Marty, Pokój Łez i wiele, wiele innych. Całość świetnie oddaje klimat Stolicy Apostolskiej. Dla zachowania realiów powieści Harris podobno udał się do Watykanu, gdzie pozwolono mu dokładnie obejrzeć miejsce akcji, zapoznał się z dziełami fachowymi na temat zasad funkcjonowania konklawe. Opisał m.in. zakrystię zwaną Pokojem Łez, gdzie przechowywany jest strój i obuwie – różnych rozmiarów – dla nowo wybranego papieża. Wspomniał także o szatach noszonych przez kardynałów w trakcie konklawe. „Każda rzecz była szyta na miarę u Gammarellich, papieskich krawców od 1798 roku, w ich słynnym zakładzie za Panteonem”.

Harris twórczo rozwija kolejne wątki powieści, niejednokrotnie zaskakując czytelnika. Interesujący, na swój sposób perwersyjny sposób przedstawienia przestrzeni sacrum wypełnionej sensacjami, intrygami i przewrotnymi skutkami ciemnej strony ludzkiej natury. Obrazoburczy ogląd Watykanu jest modny w popkulturze, ale Harris nie stara się być modny za wszelką cenę. Dba o jakość fabuły, pokazując, jak upadają kolejne kandydatury murowanych, zdawałoby się, faworytów. Wskazuje, jak różnorodne mogą być powody kolejnych przetasowań: pieniądze, kobieta, dokumenty w sekretnych skrytkach, zagrożenie z zewnątrz (terroryzm!), pojawienie się kardynała mianowanego przez papieża „in pectore”, czyli w sercu, by ów kardynał, pracujący w niebezpiecznym dla katolickiego duchownego rejonie świata, nie stracił życia. Obecne są też wątki feministyczne i odniesienia do problemów obyczajowych trawiących od lat Kościół Katolicki.

Konklawe to niezwykle wnikliwe studium ludzkich zachowań i motywacji w sytuacji skrajnej - w obliczu konieczności dokonania niezwykle ważnego wyboru. Do czego zdolni są ludzie, by osiągnąć cel? Co oznacza dla nich prawda? Czy w ogóle można mówić o istnieniu prawdy obiektywnej? Niecierpliwie czekamy na rozstrzygnięcie: może zostanie wybrany pierwszy czarnoskóry papież? Może zapiekły tradycjonalista? A może postępowiec błogosławiący małżeństwa gejów? Harris umiejętnie zwodzi nas, przypominając maksymę mówiącą, że „ten, kto wstępuje na konklawe jako papież, opuszcza je jako kardynał”.

Autor nie zapomina o typowym angielskim humorze i pomimo powagi tematu potrafi sprawić, że nastrój całości bywa lekki i ujmujący:

„Panujący w środku zgiełk był pogodny i pełen wyczekiwania, zupełnie jak w pierwszy wieczór konferencji biznesowej. Szarytki podały już kardynałom drinki”.

Oczywiście najbardziej wciągającym elementem powieści jest sam przebieg głosowania. Intrygi, spiski, emocje i zagorzała rozgrywka, które tworzą niezwykle interesującą całość, przyczyniając się do obudzenia w czytelniku zaciekawienia.  Harris bierze pod lupę ludzi będących symbolami wiary. Rozdział po rozdziale ujawnia ich ciemniejszą stronę, rozterki w godzinie próby, opisuje pokusę pójścia łatwiejszą ścieżką i - przede wszystkim - pragnienie władzy, od którego nikt nie jest wolny. W Konklawe fikcja i rzeczywistość splatają się, tworząc niezwykłą mozaikę. Jej ramą są podstawy wiary, a elementami - ludzie.

Całość znakomicie sama się  broniła - pełną detali treścią, intrygującą rozgrywką i ciągłymi niespodziankami. Nie pojmuję po co na sam koniec Autor zepsuł wszystko niepotrzebnym sensacyjnym detalem...