Początek XVI w. - obłąkana po śmierci męża królowa
Joanna wozi miesiącami po Hiszpanii ciało zmarłego małżonka, króla Filipa Pięknego. Don Juan,
sprowadzony z klasztoru, gdzie schronił się po rozpustnym życiu, ma za
zadanie skłonić Joannę do zakończenia podróży.
Ta książka to postmodernistyczny przykład ambitnej literatury
przygodowej, coraz rzadziej pojawiającej się w Polsce. Trochę pachnie Umberto Eco, z nutką Pereza-Reverte i Maurice'a Druona, może jeszcze szczyptą Dana Browna, bo sporo tu przymrużenia oka. Smakowity język powieści przywodzi z kolei na myśl Pamiętnik znaleziony w Saragossie. Ciekawe zresztą, że Bart osiągnął to podobieństwo praktycznie w ogóle nie używając archaizmów. Niektóre postaci przywodzą na myśl bohaterów sienkiewiczowskiej Trylogii -
oczywiście odpowiednio odbrązowionych (np. Castor - Longinus
Podbipięta).
Wielka Historia - pomimo faktycznych nawiązań do szaleństwa królowej Joanny - nie stanowi jednak najważniejszego atrybutu powieści. Bart dba o realia historyczne, ale cały smak nadaje książce jego ironiczny dystans - jedna z pierwszych scen (casting mnichów) jest po prostu komiczna! Język i styl opowieści, a w szczególności poczucie humoru autora sprawiają, że trudno wprost uwierzyć, iż rzecz dotyczy wydarzeń sprzed 500 lat! Bardzo współczesne są nagłe zwroty akcji, ale wymyślne intrygi i pomysłowe
pojedynki pięknie nawiązują do romansów spod znaku płaszcza i szpady.
Przeplatają się tu intrygi polityczne, wątki sensacyjne, kryminalne i awanturnicze. Zadaniem Don Juana (prowadzonego przez
papieskiego agenta) jest wykonanie polecenia Rzym (papież nie chce skandalu, do którego nieuchronnie prowadzi szaleństwo Joanny). Hiszpańskim inkwizytorom - wręcz przeciwnie - odpowiadałoby uznanie królowej za
szaloną, bo pozwoliłoby to osadzić na tronie jej małoletniego syna, co z kolei uczyniłoby jej ojca, Ferdynanda II, regentem.
Takie rozwiązanie nie w smak byłoby posłowi angielskiemu, którego zadaniem jest skłonienie Joanny do poślubienia Henryka VII, co umocniłoby pozycję Anglii.
Uwodzi tło powieści: mroczne, przeklęte, gotyckie wnętrza, sale tortur, średniowieczne, hiszpańskie dukty, zamki i klasztory, pobrzmiewające śpiewem mnichów i pełne grozy i terroru Świętej Inkwizycji, tawerny pełne rzezimieszków, a z drugiej strony wiedz tajemna, pracownie alchemiczne i biblioteka prawie jak z Imienia róży. Dzieje i sens życia zajmują skromne miejsce w tej opowieści, a i to wyłącznie w kontekście ironicznym - Bart nie przepada za metafizycznymi glutami w stylu Coelho.
Nie oznacza to jednak, że w Don Juanie brakuje wątków intelektualnych - niektóre z prowadzonych dysput brzmią bardzo
aktualnie nawet 500 lat później i autentycznie wciągają. Jednym z ciekawszych rozważań jest trop eklezjalny: konfrontacja dwóch wizji Kościoła
katolickiego (liberalna i konserwatywna) - stąd liczne odniesienia do ważnego okresu w dziejach Hiszpanii, obfitującego w takie wydarzenia, jak wszechwładza Torquemady, wypędzenie Żydów, rozgromienie Maurów.
Można też interpretować Don Juana raz jeszcze jako rzecz o
atawistycznej skłonności ludzi do sprawowania władzy. Jeszcze inny obraz to krytyką dyskursu
patriarchalnego poprzez czystą kpinę z męskich bohaterów tej powieści. Last but not least: dystans do schematycznego postrzegania naszych ról społecznych.
Porównanie do stylu Maurice'a Druona (Królowie przeklęci) nasuwa się głównie ze względu na postać narratora, który jest figurą tyleż tajemniczą, co zabawną: chętnie demonstrowaną wszechwiedzę łączy zręcznie z brakiem
przekonania co do ostatecznego przebiegu opisywanych zdarzeń ("Nawet
nie przyszłoby mi do głowy, że nigdy już nic nie powie" - komentuje
śmierć jednego z bohaterów). Bart chętnie też bawi się także czasem, przeskakując ze Średniowiecza do czasów współczesnych i wzmianek o opowiadaniach Hemingwaya czy zdezelowanym landroverze.
Oj warto, warto!