Sprzedawczyni w sklepie nocnym
W którym gdy późno wracam z pracy
Często kupuję jedzenie i napitki
(Nienawidzę słowa napitki)
Powiedziała: widziałam panią w telewizji
W kanale Kultura
I podobało mi się to, co pani mówiła
Jest pani poetą? Niech pani da książkę do poczytania.
Oczywiście oddam
Odpowiadam: nie mam teraz wolnego egzemplarza,
Ale jak tylko się znajdzie,
Oczywiście przyniosę.
Tak naprawdę nie wierzyłam,
że się jej spodoba.
Podoba się udziwnione
Aktorskie kurewskie dążenie,
Które zniknęło po śm-ci Saszy,
Lecz potajemnie wróciło.
I jakoś rzeczywiście odnalazł się u mnie zbędny
Egzemplarz
Ruskiej wersji
Poeta przecież powinien się troszczyć
O rozpowszechnianie
Wydawcy, powiem wam, troszczą się nie dosyć.
Podarowałam. Akurat podczas zakupów jadła i napitków.
(Kefir na rano, jeden gin z tonikiem, drugi gin z tonikiem,
Potem jeszcze wódeczka,
I wybacz, okrutny świecie,
Jak opowiadał Stanisław Lwowskij
O rozmowach niżnogorodskich podrostków,
Ja na pewno pozostaję prowincjonalnym podrostkiem)
Okazało się, że z Leną jesteśmy imienniczkami.
Nienawidzę słowa imiennicy.
I nienawidzę jeszcze słowa kontaktować
Wywołuje
u mnie fizjologiczne odruchy
Być może dlatego,
Że mieszczą się w nim coitus i kopulacja,
A ja lubię czyste bezkompromisowe jebanie.
Sama sobie jestem wysokim sądem.
Niech pani podpisze - mówi,
Elenie, piszę, od Eleny.
Oddaję z lękiem.
Przez parę dni nie patrzy w oczy.
Później, gdy nikogo nie ma,
Mówi: no, przeczytałam pani książkę.
Niczego nie można pojąć.
Zbyt wiele imion i nazwisk, których nikt nie zna.
Tak jakby pani pisała
Dla wąskiego kręgu. Dla towarzystwa. Na prywatkę.
Kim są ci ludzie, kim sa, Eleno?
Których nazywa pani po imieniu?
Dałam przeczytać dwóm przyjaciółkom,
Jedna jest związana z literaturą.
Zareagowały podobnie:
To dla wąskiego kręgu.
Pytam: a o Tichonie Zadońskim
też niejasne?
Odpowiada: nie, o Tichonie jasne.
Pytam: a o Sierioży-alkoholiku - niejasne?
Odpowiada: jasne.
Pytam: a artykuły - też niejasne?
Nie, to proza, odpowiada, jasne,
Chciałam coś podobnego przeczytać
O tych ludziach, o których piszesz.
Lena, mówię, niech pani wierzy, ja tak nie specjalnie.
Nie chcę, by było niezrozumiałe.
Po prostu tak samo się składa.
Patrzy na mnie współczująco
Mówi: rozumiem.
Zaczynam się usprawiedliwiać: wie pani,
Ja piszę dość dużo artykułów
I jeśli pani te, w książce, rozumie,
to i inne z pewnością także?
Odpowiada: rozumiem.
No, a dla pani dwa piwa i mentolowe?
Tak, mówię, Lena, poproszę,
Nad sobą czeka praca
Dziś Szarik gej powraca.
Widzi pani, już jest rym.
Dlaczego pragnę, by rozumiała?
Dlaczego chcę się usprawiedliwiać?
Skąd to uczucie złodziejskiej niezręczności?
Zapomniałam
Czemu chcę się jej podobać?
Chcę być kochana przez naród
Jak pianista Wodennikow?
Przeprowadzam czysto sociokulturowy eksperyment,
Jak D.A. Prigow? Eksperyment jego pamięci
Już przeprowadzałam
Podczas wyboru króla poetów
Na Politechnice
(Czytałam wierszyk antyputinowski
Podczas festiwalu sponsorowanego przez Administrację
Prezydenta.
Tak czystej wody lodowatej nienawiści,
Która dochodziła z sali
Zapełnionej przez studentów prowincjonalnych uczelni teatralnych
Nie odczuwałam nigdy.
To niezłe doświadczenie.)
Zawsze przecież mówiłam:
Nie należy pokazywać
Swoich wierszy dzieciom i rodzicom
Robotnikom i chłopom
Należy pokazywać fabryki i zakłady.
Biednym - cudze problemy, bogatym też.
Ja przecież
Pokazuję swoją pracę na ojczystej ziemi
w kraju przyrodzonych zasobów
Nikomu nie dopierdalam
Jak poetka Dżochan Pollyewa.
Widocznie to wymóg nie do pomyślenia
I samozwaństwo
Nie, ojciec słusznie się gorszył,
Gdy przeczytał w moim dzienniku podrostka:
Nie chciałabym udawać,
że jestem taka jak wszyscy -
Ty co, uważasz się za lepszą?
Pytał z pasją
Graniczącą z sadomaso.
Miałam piętnaście lat
I pierwszą depresję,
Rodzice nie zauważyli,
A ja nie przywykłam się żalić
I zwracać na siebie uwagę
Nie uważam się za lepszą
Mam pokręcone wymagania
Uważam się za innego, inną, innych
Jak w filmie o tym tytule
z Nicole Kidman w roli głównej
Nie rozumiem, czemu w przeddzień
Nowego Roku
Ludzie biegają w poszukiwaniu choinki
I prezentów
I tego durnego zwyczaju
Czekania
Na mowę Prezydenta w telewizji
A potem picia i zakąszania
Ten Nowy Rok
Witałam
W pociągu Moskwa-Woroneż
Z chińskimi robotnikami
U nich rok szczura zaczyna się w lutym
I oni poszli spać o jedenastej
I ja zasnęłam z nimi
Inaczej niż zwykle
Gdy zasypiam o czwartej
Lubię zaglądać
W rozświetlone okna
Żyją tam w swych wodorostach
Akwariowe rybki
Wszystko to szalenie interesujące
Lecz nie rozumiem, jak to zrobiono
Kto wymyślił
Picie szampana
W Metropolitan Opera?
Po drugiej stronie ziemi
Wszystko może być inaczej
Krótko mówiąc
Nie mogę nadal udawać
Idę do domu i myślę:
Kim jest Lena
Sprzedawczyni sklepu nocnego
Pięćdziesięcioletnia, gruba, w okularach
Lubię słowo „gruba"
Jest tak pełna, wysoka i niespieszna
Taka silna farbowana blondynka;
Gdy nie pracuje przez dobę
Ogląda kanał Kultura
Czasem wychodząc na papierosa
Pożartować z ochroną
Kim była w poprzednim życiu?
Inżynierem? Bibliotekarką?
Nie zapomnieć zapytać następnym razem
Jeśli nie będzie u niej zbyt wielu ludzi
No i, rzecz jasna, ona ma rację:
To skomplikowany tekst,
Także wtedy, gdy udaje prosty,
Jak teraz
2008