Opowieść o bardzo typowym doświadczeniu większości kobiet przefiltrowana przez szczególne oczekiwania i obowiązki, jakie ciążą na kobietach w Korei. Seksizm, molestowanie, praca na rzecz domu, która powszechnie uważana jest za zaszczytny obowiązek, do którego kobiety masowo się garną, bo to uwielbiają oraz wychowywanie dzieci, w przekonaniu, że sam fakt bycia matką decyduje o kompetencjach itd. itp. Niewątpliwie azjatyckie przekonania i znacznie silniej utrwalone tradycje utrudniają wyzwolenie się z tych stereotypów, ale i w Polsce znane są mi przypadki kobiet, które z żalem, rozczarowaniem, a nawet obawą wyznają mężowi, że "znowu będzie córka", a czujne kontrole teściowej postrzegają jako równie opresyjne, co nieuniknione.
Z polskiej perspektywy taka książka nie może nikim wstrząsnąć - po znakomitych publikacjach Magdaleny Środy, Agnieszki Graf czy Kasi Nosowskiej możemy uznać, że orędowniczek nam nie brakuje. Wierzę jednak, że z perspektywy koreańskiej ta książka mogła przynieść jakiś ożywczy powiew, a być może nawet była pierwszą publikacją tak dosadnie opisującą poczucie krzywdy, jakie towarzyszy dziewczynkom i kobietom.
Literacko jest to niestety żałość, choć znam jedynie przekład (Joanna Sobesto) - drętwy język przeplatany faktami i danymi statystycznymi niewiele ma wspólnego z literaturą piękną. Można, ale nie za wszelką cenę...