niedziela, 28 lutego 2021

Anne Applebaum „Czerwony głód”

 

W centrum zainteresowań Anne Applebaum niezmiennie pozostają dzieje ziem i państw położonych "między Wschodem a Zachodem". Dziennikarka poruszająco opowiada o tragedii Hołodomoru, który przez wiele lat był skrzętnie skrywaną tajemnicą reżimu radzieckiego, a tym samym całego bloku wschodniego. Nawet teraz, po latach, wciąż nie posiadamy pełnego obrazu tej tragedii ani skali ludobójstwa, jakie się wówczas dokonało. 

Wielki Głód z lat 1931–1933, w wyniku którego śmierć – z głodu, od chorób, z rąk komunistycznych bojówek rekwizycyjnych – poniosło na terytorium ówczesnej Ukrainy (czyli bez Wołynia i Hałyczyny/Galicji Wschodniej) od 3 do 4 mln ukraińskich chłopów, pozostaje centralnym wydarzeniem, wokół którego koncentruje się ukraińska tożsamość narodowa. Dziennikarka nie ogranicza jednak analizy wydarzeń do tego krótkiego okresu historycznego, lecz pokazuje, że była to planowa gra na wyniszczenie, która w jednakowym stopniu pozwalała poskromić ukraińską wieś, nie dość entuzjastycznie witającą nową władzę, ukarać chłopów za opór stawiany przy masowej kolektywizacji i stłamsić lokalne aspiracje narodowe, nieostrożnie rozdmuchane po obaleniu caratu.

Hołodomor spowodowany został m.in. ekonomicznym fiaskiem polityki kolektywizacji oraz rosnącymi potrzebami nieudolnie rozwijanej gospodarki planowej. Młoda, czerwona władza musiała wykarmić seki tysięcy rewolucjonistów, a potrzeby rosły w miarę narastania konfliktu wojennego na froncie domowym i radziecko-niemieckim. Spichlerz, za jaki uważano od wieków Ukrainę (pasła się na nim także polska magnateria), okazał się jednak mieć dno, a absurdalna polityka władz radzieckich (odbieranie chłopom całego zboża bez pozostawienia ziarna na nowy zasiew) spowodowała jego niezwykle szybkie opróżnienie. 

Autorka przywołuje oczywiście problematyczna kwestię pojęcia „ludobójstwo” – zdefiniowanego przez polskiego i amerykańskiego prawnika żydowskiego pochodzenia Rafała Lemkina. Pomimo starań i licznych interpretacji do dzisiaj formalnie nie uznano Hołodomoru za zbrodnię ludobójstwa - wyjaśnieniem wskazanym przez Annę Applebaum jest sugestia, że z perspektywy potrzeb powojennych i konieczności osądzenia zbrodniarzy hitlerowskich pilniejsze było wypracowanie powszechnie uznawanej definicji i - na jej podstawie - uznanie odpowiedzialności nazistowskich Niemiec za zbrodnie wojenne. Uznanie powszechnie obowiązującej definicji wymagało m.in. zgody Stalina, który nigdy nie zaakceptowałby jej, gdyby sugerowała możliwość uznania Hołodomoru za zbrodnię ludobójstwa.

Anne Applebaum przywołuje też postaci polityków i publicystów, którzy przez dziesiątki lat próbowali wyjawić prawdę o Wielkim Głodzie pomimo ryzyka, na jakie narażali się w świecie ścierających się dwóch wielkich systemów totalitarnych. Najwięcej miejsca poświęca Walijczykowi - Garethowi Jonesowi - o którym wspaniale i bardzo obszernie pisał Mirosław Wlekły, w książce Człowiek, który wiedział za dużo. Niestety, z upowszechnieniem wiedzy o głodującej Ukrainie na Zachodzie było bardzo źle, szczególnie ze względu na niechlubną rolę moskiewskiego korespondenta „New York Timesa” Waltera Duranty'ego, który wdzięcznie przyjął rolę apologety stalinowskiej władzy i przedłużonym ramieniem radzieckiej propagandy. Za reportaże, w których negował dramat Wielkiego Głodu, Duranty otrzymał nagrodę Pulitzera. Nie odebrano mu jej nigdy - nawet po ujawnieniu prawdy przez Jonesa. Negacji sprzyjał układ polityczny tego okresu: administracja Roosevelta była niechętna nagłaśnianiu prawdziwego obrazu wydarzeń ze względu na przewidywaną wojnę z Japonią i Niemcami oraz konieczność zachowania sojuszu ze Stalinem. 
 
Przede wszystkim jednak nie mogło zabraknąć w tej książce opowieści o ofiarach: dziennikarka snuje wstrząsającą opowieść o ludziach umierających na ulicach, o aktach kanibalizmu. Nie zabrakło również wstrząsających zdjęć, za których wykonanie ich autorom niekiedy przyszło słono zapłacić. Przejmujące są opisy aktów przemocy i mechanizmów zachowań ludzkich w warunkach rozluźniających się norm etycznych w sytuacjach granicznych, skrajnie dehumanizujących.
 
Książka jest poparta niezwykle solidnymi badaniami literaturowymi (20 stron samej bibliografii!!). Niezwykle ważna wydaje się także z perspektywy zawikłanych relacji polsko-ukraińskich, do dzisiaj pozostających pod olbrzymim wpływem mechanizmów propagandowych ZSRR i Rosji.