środa, 30 grudnia 2020

Agata Tuszyńska "Singer. Pejzaże pamięci"

 

Singer. Pejzaże pamięci to reportaż z odkrywania minionej rzeczywistości i próba nawoływania do ocalenia. Tuszyńska z przerażeniem obserwuje, jak znikają ślady żydowskiej kultury i jak dzieci w szkołach powtarzają opinie o złych Żydach, kompletnie bez refleksji i zrozumienia tego, co nieopatrznie głoszą przy nich dorośli. 

Sama autorka dowiedziała się o swoich żydowskich korzeniach, kiedy miała 19 lat. Szukała kogoś, kto poprowadziłby ją ścieżkami żydowskiej historii. Na przewodnika wybrała Izaaka Bashewisa Singera.

Singer interesuje ją nie tyle jako autor książek i noblista, co raczej jako przedstawiciel narodu żydowskiego i świata, który bezpowrotnie zniszczyła druga wojna światowa. Przy biografii Singera znajduje się miejsce na analizę przeszłości – zwłaszcza że nie wszystkie życiorysowe białe plamy da się wypełnić treścią. 

Tuszyńska podkreśla, że Singer był dla niej cadykiem żydowskiej literatury i sztukmistrzem żydowskiego języka. Jego koledzy literaci nie podzielali tej opinii. W środowisku pisarzy jidysz Singer nie był lubiany. Mieli mu za złe, że wśród jego bohaterów są Żydzi-złodzieje lub Żydówki-prostytutki. Ich zdaniem po Zagładzie nie powinno się tak pisać o Żydach.

Autorka trzyma się faktów. Nie chce zajmować się analizami dzieł i literaturoznawczymi rozważaniami, przedstawia Singera przez pryzmat relacji rodzinnych, ale i związków z kobietami. Prezentuje kolejne maski. Opisuje nastroje w żydowskich społecznościach i pokazuje, jak bardzo Isaaca Singera nie chcą honorować mieszkańcy ważnych dla niego miejsc. Walczy o szacunek dla środowisk żydowskich, ale zdaje sobie też sprawę z ogromu strat i wylicza, ilu żydowskich mieszkańców miasteczek nigdy nie wróciło do swoich domów, wskazuje zawody, w których dawniej prym wiedli żydowscy mistrzowie. 

Opowieść o Singerze zamienia się w pretekst do głośnego mówienia o tym, co niewygodne, wypierane ze świadomości społecznej i niechciane. W takich wypadkach ma się wrażenie, że Singer jako taki schodzi na dalszy plan. A jednak autorce udaje się opowiedzieć o nim całkiem sporo. W portretowaniu postaci odwołuje się i do najbliższych ludzi z otoczenia Singera, którzy często mieli własne pomysły na zaistnienie – kiedy analizuje się postawy braci i sióstr, łatwiej podeprzeć teorie na temat samego bohatera książki. Przy okazji też nakreśla się cały kontekst jego działań, co prowadzi do lepszego rozumienia życiowych i artystycznych wyborów. 

Tuszyńska jak zwykle nie zawodzi pisarsko - biografia Singera to opasły tom, a jednak czyta się ją szybko i nie ma chęci odkładać. Po zakończeniu - podobnie jak w przypadku Tancerki... i Oskarżonej... - pozostaje pustka po ludziach, którzy zniknęli pozostawiając po sobie słabiutkie wspomnienie niezwykłej kultury.