Pola Nireńska zapisała się na kartach historii jako ikona tańca modern. Żeby tańczyć, szantażowała rodziców, organizując np. "strajki głodowe". Nie interesował ją jednak sam kunszt czy warsztat – ale emocjonalna ekspresja. Nazywa się ją artystką "tańca wyzwolonego". Weronika Kostyrko nie tylko nakreślia piękny, złożony portret Poli Nireńskiej – tancerki i żony Jana Karskiego. Zarysowała też genialnie wnikliwy portret całej epoki: od atmosfery Warszawy okresu międzywojnia, poprzez wspaniały opis pobytu Poli Nireńskiej w Niemczech, Austrii i Czechach, po jej wyjazd do USA. Jako pierwszy przy obcowaniu z tą obszerną biografią rzuca się w oczy research – bardziej niż imponujący. Kostyrko skrupulatnie wyłuskuje ze zdobytych materiałów i źródeł informacje pozwalające na zbudowanie wielowymiarowego portretu. Sięga głęboko – nie tylko do źródeł stylu Nireńskiej, po której nie pozostały żadne nagrania, lecz także do postaci jej słynnych nauczycielek.
Perla Nirensteinówna urodziła się 28 lipca 1910 roku w Warszawie. W gimnazjum funkcjonowała jako Paula, a imię Pola wybrała sobie sama. Nazwisko Nirenstein w jej rodzinie pisano różnie, natomiast Nireńska to również jej własny wybór. Tak przedstawiała się od pierwszego tournée w roku 1932, do ślubu z Janem Karskim w 1965 roku.
Po pierwszej wojnie światowej, kiedy młode Polski wyruszały na uczelnie, żydowskie kobiety miały cztery drogi emancypacji – przez syjonizm, komunizm, socjalizm albo sztukę. Nireńska, odrzucając los „żydowskiej narzeczonej” wybrała sztukę – najtrudniejszą drogę, ponieważ trzeba ją było pokonać samemu, ryzykując życiową porażką. Dlatego cały swój posag przeznaczyła na naukę tańca. W czasach totalitaryzmu tańczyła w Niemczech, Austrii i Włoszech. Uczyła się w słynnej szkole Mary Wigman w Dreźnie, emigrowała do Londynu. Jednak swoje miejsce na ziemi znalazła dopiero w Ameryce.
W mojej opinii wielkim atutem tej książki jest fakt, że autorka pokazuje nie tylko nieznane szerzej fakty dotyczące Nireńskiej, ale także drogę do nich, odsłaniając swój warsztat reporterski i nie obawiając się emocji. Czytając Tancerkę i zagładę, można odnieść wrażenie, że praca nad książką była osobistą przygodą, przeżytą przez autorkę świadomie i z pełnym zaangażowaniem. Niektóre akapity są jak notatki z podróży.
Trudne doświadczenia, jakich Nireńskiej nie szczędził los, Weronika Kostyrko opisuje bardzo szczegółowo. W szczególności utratę siostry Franki, która zginęła w getcie warszawskim w 1941 lub 1942 roku (Nireńska, jak sama mówiła pod koniec życia, w Zagładzie straciła siedemdziesięciu czterech członków rodziny). Ale Kostyrko szczegółowo opisuje los polskich żydów okresu międzywojnia - nacjonalistyczne ataki, izolacje społeczną, wreszcie Zagładę okresu II wojny światowej. Porażające są np. opisy brutalnych antysemickich aktów przemocy w Warszawie w latach 20. mimo swojej zwięzłości i lapidarności. Przypominają raport, ale – z racji nagromadzenia – tworzą obraz horroru. Dzięki tym zabiegom Tancerka i zagłada nie jest książką jedynie o Poli Nireńskiej, ale też wprowadzeniem w krajobraz XX wieku. Akcja "Żydzi na Madagaskar" mogłaby przecież stanowić opowieść sama w sobie!
Dociekliwość autorki przypomina momentami obsesję, w której najdrobniejszy szczegół nie może zostać pominięty (przykładem może być próba zdobycia informacji o pierwszym mężu Nireńskiej, po którym we wspomnieniach artystki i jej przyjaciół nie została nawet wzmianka).
Kostyrko poświęciła w książce sporo miejsca samemu Karskiemu. „Jego biografia się komplikuje, rozpada na dwie części: trzeba opowiedzieć o Janku Kozielewskim i Janie Karskim. I o tym, że Karski swojej młodości się wstydził” – jak zauważa autorka.
Weroniko Kostyrko odnalazła niepublikowane dokumenty dotyczące pracy Karskiego w MSZ, gdzie pod koniec lat 30. powołano specjalny zespół do rozwiązania tzw. „kwestii żydowskiej”. Autorka opisuje m.in., jak we wrześniu 1935 roku Jan Kozielewski, jako działacz piłsudczykowskiego Legionu Młodych, dostał zaproszenie na VII zjazd NSDAP. W 1938 roku 24-letni Kozielewski został urzędnikiem kontraktowym w Wydziale Polityki Emigracyjnej, który na polecenie Drymmera przygotowuje nową ustawę, która ma pozwolić na pozbawienie obywatelstwa tych obywateli RP, którzy działali na szkodę państwa polskiego lub przebywali poza Polską nieprzerwanie od pięciu lat. Jak czytamy w protokole z konferencji konsularnej, obradującej 24-25 maja 1938 roku w Berlinie, chodzi o „podniesienie godności obywatela polskiego przez wykluczenie wszystkich tych, którzy nie są godni, a przede wszystkim pozbycie się elementu niebezpiecznego (mniejszości, zwłaszcza Żydów, jako elementu destrukcyjnego). Taki jest cel ustawy, chociaż ma ona brzmienie ogólne, a to dlatego, żeby na piśmie nie ujawniać tendencji istotnych”.
„Byłem dzieckiem sanacji” – mówił o sobie Jan Karski, już jako człowiek stary. „Chciałem wstąpić do służby dyplomatycznej, bo chciałem reprezentować mój naród. Wierzyłem w potęgę Polski: wojskową, gospodarczą, pod każdym względem. Byłem dumnym obywatelem wielkiego mocarstwa” – wyjaśniał. Tę wiarę stracił jednak we wrześniu 1939 roku.
Jan Karski zostanie jednak przede wszystkim zapamiętany jako emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego, który pierwszy przekazał przywódcom państw alianckich informacje o okrucieństwach i masowych zbrodniach, jakich Niemcy dopuszczali się na Żydach na terenie Polski.
Skala mikro opisywanych zdarzeń spotyka się zatem z szerokim kontekstem historycznym, politycznym, kulturowym i społecznym. Książka nie jest zbiorem atrakcyjnych dykteryjek, jak to nierzadko bywa z biografiami, ale próbą rzetelnego naszkicowania obrazu świata, który bezpowrotnie przeminął. Osiemdziesiąt dwa lata życia Nireńskiej opisane zostały przy tym z rysem artystycznym – styl biografii przywodzi na myśl elegancję i wyważenie reportaży Hanny Krall. Kostyrko pisze sugestywnie i plastycznie, przez co Tancerkę i zagładę czyta się jak wyśmienitą powieść.
Jednak traumatyczne doświadczenia naznaczyły całe jej dorosłe życie, bardzo cierpiała. Popełniła samobójstwo skacząc z balkonu swojego mieszkania w sobotę 25 lipca 1992 roku. Mimo że lwia część książki przypomina drobiazgowe śledztwo, samobójstwo artystki zostało potraktowane z niezwykłym wyczuciem. To jedyny bodaj moment, w którym autorka rezygnuje z dociekania. Nie drąży tematu i – okazując szacunek swojej bohaterce – oddaje głos jej bliskim i rodzinie. Książka kończy się nagle, z podobną dynamiką, z jaką z życiem pożegnała się Nireńska.
Praca nad tą książką zaprowadziła autorkę do Waszyngtonu, Nowego Jorku, Kalifornii, Londynu, Florencji, Berlina, Kolonii, Drezna, Wiednia i Tel Awiwu. W Ameryce udało jej się spotkać ostatnich świadków życia Nireńskiej i Karskiego, w Izraelu – członków jej rodziny, w siedmiu krajach odnalazła niepublikowane listy i dokumenty. W ciągu niespełna trzech lat powstał jedyny w swoim rodzaju portret artystki na tle burzliwej epoki.