Twórczość Bacigalupiego jest przykładem tzw. fantastyki ekologicznej - autor zajmuje się pisaniem o degradacji cywilizacji, genetycznych mutacjach w rodzaju GMO i klęskach płynących z manipulacji naturalnymi procesami. Jego bohaterowie to najczęściej outsiderzy, ludzkie szczury radzące sobie w zdegenerowanym świecie pozbawionym nadziei. Nie inaczej jest z tytułowym Złomiarzem, czyli Nailerem. Dzieciak jest jednym z mieszkańców Bright Sands Beach, członkiem ekipy zajmującej się odzyskiwaniem lekkich metali z wraków statków. Nailer, mały i zwinny, specjalizuje się w czołganiu po kanałach serwisowych i odzyskiwaniu miedzianego kabla. Do czasu, kiedy stanie się na to zbyt duży i będzie musiał znaleźć sposób, jak przetrwać na plaży i nie zginąć z głodu.
W Złomiarzu, podobnie jak w innych książkach Bacigalupiego, światy są ponure i pozbawione nadziei. Ludzie walczą nie o lepsze ubranie czy premię, ale o przetrwanie. Przestają liczyć się więzy rodziny, pochodzenie, wartości moralne - wszystko jest na sprzedaż i liczy się tylko to, co pozwala przeżyć do następnego dnia. Trafiają się jednak jednostki, którym takie życie bez zasad nie odpowiada. I wypada docenić tu subtelne moralizatorstwo Bacigalupiego, który podprogowo przekazuje nam wiadomość, że takie rzeczy jak lojalność, szczerość, szlachetność się opłacają.
Opowieść rzecz jasna ma w sobie wiele z bajki o Kopciuszku - tchnie też podobna naiwnością. Wydaje się, że brak pomysłu na rozwój fabuły oraz na to, jak młody bohater miałby sobie poradzić w brutalnym świecie, wymusiły na autorze stosowanie się do takich, a nie innych chwytów. Ale opieranie na nich całej historii świadczy wyraźnie o braku ciekawszych pomysłów i gdzieś w połowie Złomiarza tracimy zainteresowanie dalszymi wypadkami. Największy kłopot polega właśnie na zestawieniu owej fabularnej miałkości z niektórymi pomysłami, które już na samym początku rokują nadzieje na całkiem przyzwoitą lekturę. Jednak zamiast iść w kierunku eksploatacji bogactwa świata i jego realistycznie brutalnego wydźwięku, Bacigalupi wybiera wygładzoną, bajkową konwencję, kreując Nailera na nieprzeciętnego bohatera, nawet pomimo podejmowania przez niego wielu głupich decyzji.
Oczywiście należy pamiętać, że jest to jednak literatura młodzieżowa i być może konwencja opisów brutalnego, postapokaliptycznego świata okazała się nieco na wyrost. Niewątpliwie jednak lepiej wypada Wodny nóż tego samego autora...