Z każdej kartki tej książki przebija wielka, choć nie bezkrytyczna, miłość do Zakopanego. Udziela się - oj jeszcze jak bardzo!
Zakopane skreśliłam z mapy swoich podróży ponad 20 lat temu, kiedy tłumy zadeptały szlaki, reklamy zabiły Krupówki a górale powariowali z pazerności. Ale pod wpływem tej książki naszła mnie nadzwyczajna ochota, żeby gdzieś, kiedyś, poza sezonem raz jeszcze obejrzeć przepiękne drewniane wille, przejść się śladami Witkacego i innych bohaterów książki, albo pomyśleć sobie, czym byłaby ta miejscowość bez Chałubińskiego.
Urok książki zawiera się w jej lekko gawędziarskim stylu, okraszonym wspomnieniem wielkiej miłości Wojciecha Młynarskiego dla Zakopca. Raził mnie natomiast niepotrzebnie-przewodnikowy ton informacji praktycznych - tym bardziej bezsensownych, że szybko ulegających przedawnieniu. Ale to można skorygować usuwając kilka kartek ;-)
Pewne jest, że obie Autorki bardzo blisko związane z tym miastem, snują opowieść w formie reportażu bogato ilustrowanego pięknymi zdjęciami i dla tej warstwy także warto sięgnąć po ich niezwykłą książkę.