sobota, 12 czerwca 2021

Denise Levertov "Poeta i czytelnik"

Kie­dy wiersz przy­cho­dzi do mnie
nie­mal go­to­wy, to­ru­jąc so­bie dro­gę
ku świa­tłu dzien­ne­mu po­przez ra­mię, dłoń i pió­ro,
na stro­ni­ce pa­pie­ru; lub kie­dy do­ma­ga się,
pró­ba po pró­bie, do­dat­ko­wych zmian
zbli­ża­ją­cych go do celu, by do­peł­nić to,
co w nim za­war­te i za­szcze­pio­ne
i wy­pie­lić chwa­sty nad­mia­ru -
aż wresz­cie za­czy­na od­dy­chać
i opusz­cza mnie -

wów­czas ogar­nia mnie trwo­ga,
że zo­sta­łam jesz­cze raz po­wo­ła­na do tego za­da­nia,
a tak­że ra­dość i dziw­ne a zna­jo­me
po­czu­cie prze­zna­cze­nia.

Ale kie­dy czy­tam albo sły­szę
wiersz do­sko­na­ły, po­wo­ła­ny do ży­cia
przez ko­goś in­ne­go, przez ko­goś, o kim
może ni­g­dy przed­tem nie sły­sza­łam - wiersz
przy­no­szą­cy mi nie­od­par­tą wi­zję i mu­zy­kę,
wzru­sze­nie i wstrząs
no­wej udrę­ki i no­wej na­dziei, wiersz
ro­ze­dr­ga­ny wła­sną
ży­wot­ną siłą -

wów­czas za­po­mi­nam
o wła­snej trwo­dze i cia­snej ra­do­ści
czu­jąc co śpie­wak musi czuć w wiel­kim chó­rze
uczest­ni­cząc z po­ko­rą i za­pa­łem
we wspól­nie sta­no­wio­nej har­mo­nii,
a fale i szum oce­anu mu­zy­ki
milk­ną, by usły­szeć jak aria
za­ta­cza nad nimi łuk w nie­zmą­co­nej ci­szy.

tłum. Julia Har­twig
z tomu "Dzi­kie brzo­skwi­nie"