Wystarczy, że połączysz się z internetem, a gigantycznie wzrasta liczba danych, które o sobie ujawniasz: rejestry odwiedzonych stron internetowych,
klikniętych reklam, wpisywanych słów. Dane powstają w Twoim komputerze, w
odwiedzanych serwisach, a także w innych komputerach podłączonych do
sieci. Przeglądarka przesyła do stron internetowych dane o posiadanym
przez Ciebie oprogramowaniu, o tym, kiedy zostało ono zainstalowane,
jakie funkcje włączyłeś itd. Często te dane umożliwiają jednoznaczną
identyfikację Twojego komputera.
Wszyscy już chyba o tym wiemy, rozumiemy te mechanizmy i uświadamiamy sobie jaka iluzją jest współcześnie prywatność. Bruce Schneier idzie jedna dalej w swoich analizach: ocenia co to oznacza dla naszej wolności politycznej i sprawiedliwości, w dodatku w wymiarze komercyjnym (biznesowym), społecznym i na poziomie szeroko rozumianego bezpieczeństwa.
Dane tworzymy przecież nawet podczas spaceru, kiedy smartfon wyznacza nasze położenie na podstawie najbliższych stacji przekaźnikowych. Gdy kupujemy coś w sklepie, generujemy jeszcze więcej danych. Kasa jest komputerem i rejestruje nie tylko nasze zakupy, ale także godzinę i datę zakupu, a następnie przekazuje te dane do systemu komputerowego sprzedawcy. O ile nie płacimy gotówką, z zakupem zostaną powiązane informacje o karcie kredytowej lub debetowej, a następnie trafią do operatora kart kredytowych.
Dodaj do tego zasoby internetu rzeczy i technologii ubieralnych. I długo można tak dalej - pytanie, co z tym zrobić? Bruce Schneier próbuje wskazać odpowiedzi - niestety wiele z nich wymaga politycznej woli i odpowiednich regulacji. Tymczasem na straży istniejącego porządku stoją Ci, którzy odnoszą z tego tytułu określone korzyści. Trudno uwierzyć, że w realnej perspektywie czasowej sytuacja ulegnie diametralnej zmianie - ale pozostaje liczyć na to, że książki takie, jak Dane i Goliat nie pozostaną jedynie wołaniem na puszczy.