Po raz pierwszy czytałam tę książkę ponad 20 lat temu, jeszcze zanim ekranizacja Klubu Dumas (w postaci Dziewiątych wrót Polańskiego) wywołała wielką falę zainteresowania powieściami
powodzeniem rozpropagował zamierający już, dumasowski styl snucia intrygi, bogaty nie tylko w opisy, lecz również akcję i rozbudowane wątki poboczne. Zasadniczą płaszczyzną akcji Fechmistrza są wydarzenia dotyczące nauczyciela szermierki Jaime Astarloa. Drugą płaszczyzną, która niejako stanowi tło tej pierwszej, jest przestrzeń polityczna, co niezwykle silnie upodobnia Fechmistrza do powieści Dumasa: tutaj - w miejsce intryg kardynała Richelieu - autor przedstawia burzliwy okres rządów królowej Izabeli II, pasmo towarzyszących mu przewrotów politycznych i arkana spisków snutych między w państwie hiszpańskim.
Z mojej osobistej perspektywy (niedorobionej mistrzyni floretu) szczególnym urokiem tej opowieści są podstawy terminologii szermierczej, świetnie opisane walki i nadzwyczajne przywiązanie do zasad kodeksu honorowego, któremu hołduje mistrz Astarloa. Jest to zresztą postać na wpół wzruszająca: stary mistrz niekoniecznie znajduje zrozumienie swoich uczniów, a jego przekonanie o tym, że szpada będzie towarzyszyła człowiekowi wiecznie, bo broń palna przystoi jedynie zbójcom, jest równie rozczulająca, jak przekonanie nam współczesnych, że istnieją nieprzekraczalne zasady w świecie cyfrowym, które ochronią naszą prywatność, albo pozwolą przetrwać biznesom, jakie znamy.
Każdy z rozdziałów zaczyna się cytatem – opisem jednej z kluczowych szermierczych zagrywek, które są preludium do praktycznego ich użycia w danym rozdziale, choć niekoniecznie podczas walki szermierczej. Fechtunek to przecież nie tylko machanie żelazem, lecz zbiór zasad, które potrafią przynieść pożytek tak podczas pojedynku o honor, jak i w polityce, czy stosunkach damsko – męskich.
Jednak urok tej powieści to nie tylko staromodne zasady, które dzisiaj mogą co najwyżej skłonić nas do westchnienia. To także znakomicie oddany
pisarski styl z epoki, który znakomicie oddał tłumacz, Filip Łobodziński. Dzięki nakładowi jego pracy lektura nie traci
nic ze swojej hiszpańskiej magii - pozostaje eskapistyczną, szarmancką historią miłosną z intrygą polityczną w tle