Marek Deutsch jest niespełnionym warszawskim malarzem u progu starości, który żyje na granicy materialnego przetrwania, kiedy znienacka zgłaszają się do niego tajemniczy adwokaci z propozycją odzyskania pewnej posiadłości - kawałka ziemi na terenie rumuńskiej Bukowiny. Odzyskanie owego spadku wymaga jednak osobistej wizyty malarza w Rumunii i zdobycia dokumentów potwierdzających ciągłość jego rodowodu. Trzykrotny rozwodnik nie ma nic do stracenia zatem wikła się w przedziwną intrygę.
Maciej Hen (autor brawurowej, rozgrywającej się w XVII w. Solfatary, za którą otrzymał Nagrodę Gombrowicza) także i tym razem wplata do swojej - na wskroś współczesnej powieści - wątki historyczne, sięgające XIX w., a także odniesienia do antysemickich wydarzeń 1968 r. Podróż śladami przodków – przez Ukrainę do Rumunii – ujawnia liczne zaskakujące szczegóły z historii rodziny Deutscha. Plączą się tu wątki żydowskie, niemieckie, chłopskie i szlacheckie, prowadząc do pewnej owianej posępną legendą postaci historycznej…
Jest to jednocześnie powieść pełna humoru - jak i piękna opowieść o starzeniu się. Zachwyca nadzwyczajny zmysł humoru, umiejętność stylizacji, budowania wartkich dialogów i lekkość pióra. Gdyby nie (kiepskie - będę szczera) wątki romansowe, byłaby to powieść znakomita :-)