środa, 20 sierpnia 2014

Julian Tuwim "Lilia"


Roz­chy­li­łem stu­lo­ne płat­ki i po­ka­za­łem jej wsty­dli­we wnę­trze kwia­tu. - Niech pan prze­sta­nie.

Jesz­cze nie wie­dząc, lecz już prze­czu­wa­jąc wi­docz­nie, za­śmia­łem się na­gle
i na­gle urwa­łem...
- Bo?...

Pod­nie­ca­ją­ce i se­kret­ne były jej oczy, zmru­żo­ne nie­zde­cy­do­wa­ną
od­po­wie­dzią...

Wte­dy roz­war­łem sze­ro­ko na czte­ry stro­ny świa­ta bia­łe cia­ło li­lii i
wil­got­ny­mi war­ga­mi upie­ści­łem wnę­trze...

A gdy pod­nio­słem oczy - ona sta­ła w pą­sach, z roz­fa­lo­wa­ną pier­sią i
błysz­czą­cy­mi źre­ni­ca­mi.

I uśmiech­nąw­szy się ni­kle (pew­no z warg mo­ich, ufar­bo­wa­nych żół­tym
pył­kiem) - ja­kimś spe­cy­ficz­nie wzru­szo­nym i drżą­cym gło­sem
po­wie­dzia­ła:
- Pan jest wy-ra-fi-no-wa-nie nie­przy­zwo­ity!...


Julian Tuwim