Władimir Sorokin
Bro
Druga część trylogii Sorokina, która jednak opowiada o wydarzeniach wcześniejszych. Jej główny bohater, Sniegiriow, syn właściciela największej w Rosji
cukrowni, urodził się dokładnie wtedy, gdy spore połacie Syberii
zniszczył tajemniczy obiekt, powszechnie znany jako meteoryt tunguski, znany nam już z Lodu. Wspomniane wydarzenie przesądza o całym życiu Saszy.
Opisane w Bro wydarzenia nawiązują do licznych wątków Lodu. Sorokin tym razem mocno koncentruje sie na systemie funkcjonowania tajemniczej sekty, obnażając mechanizmy, których doszukać się możemy także i we współczesnych instytucjach - nie tylko religijnych. Relacje znane ze świata polityki, struktur mafijnych czy nawet dysfunkcyjnych rodzin, nakładają się tu jedna na drugą, tworząc zagmatwany system, w którym człowiek musi znakomicie dostosować się do reguł, aby po prostu trwać. Bro daje też odpowiedź na pytanie nurtujące nas podczas lektury poprzedniego tomu
trylogii: co tak naprawdę połączyło ową tajemnicza instytucję z sowieckim
totalitaryzmem.
Według tytułowego bohatera ludzie nieuchronnie dążą do zniszczenia świata, w którym żyją
i siebie nawzajem. Każdy chce wydrzeć światu jak najwięcej dla siebie.
Powstanie rasy ludzkiej jest wynikiem błędu popełnionego przez
świetliste istoty tysiące lat temu. Tylko człowiek mógł
stworzyć takie systemy, jak totalitaryzmy niemiecki i radziecki,
dopuszczające się wszelkich zbrodni w imię wielkich idei. Gdzieś miedzy wierszami pobrzmiewa także współczucie dla zwierząt (na pewno większe niż dla zwykłych ludzi) i matriksowska wizja ludzkości funkcjonującej na wzór wirusów.
Bez wątpienia Bro jest lepszą powieścią niż Lód: Sorokin wykorzystał go do rozważań nad naturą ustroju totalitarnego wskazując, że jego podstawa jest niechęć do indywidualizmu i pogarda
dla zwykłego człowieka, nierzadko tkwiąca w religii. Autor gra z rozmaitymi ideami filozoficznymi, prądami myślowymi. Od
koncepcji romantycznych, przez Nietzschego i Schopenhauera, aż po gnozę i
filozofię Wschodu (zjednoczenie się ze światłością, mantra...) Czyni to
z ogromną lekkością, dając nierzadko dowód wielkiej erudycji. Główny bohater zgorszony obłędem w jakim żyją ludzie, sam chce stworzyć w gruncie rzeczy system oparty na bardzo podobnych zasadach, nie wahając się poświęcić ludzi w imię idei, która wydaje mu się jedynie słuszna.
I tu także nieoczywistą bohaterka powieści pozostaje Rosja - tym razem nie dla ilustracji jej przekroju społecznego, ale raczej perspektywy historycznej: od ostatnich lat istnienia
caratu po wojnę niemiecko-radziecką. Pomimo silnie akcentowanej warstwy fantastycznej, zarówno Lód, jak i Bro pozostają powieściami realistycznymi. Stanowią także trafną diagnozę wielkich chorób, które dotknęły
ludzkość w XX wieku – fanatyzmu i totalitaryzmu, ale obie chwilami sprawiają wrażenie dość płytkich. Nadal nie widzę tu wielkiej literatury, a tylko sprawnie napisaną powieść popkulturową.