Maciej Zaremba sięga po formę autobiograficznego reportażu, łącząc śledztwo rodzinne z szerokim kontekstem historii XX wieku. Książka jest jednocześnie osobistą sagą i reporterską analizą — autor rekonstruuje życie swoich rodziców, odsłaniając warstwy tajemnic, przemilczeń i traum, które ukształtowały jego dzieciństwo i młodość. To lektura o pamięci, tożsamości i trudach pogodzenia osobistej historii z wielkimi wydarzeniami politycznymi.
Narracja Zaremby ma charakter fragmentaryczny: autor skacze między obrazami domu rodzinnego, opowieściami o ojcu-psychiatrze, a matczyną historią ucieczki i zasymilowania. Dzięki temu książka przypomina palimpsest — kolejne warstwy przeszłości są odsłaniane stopniowo, a czytelnik zmuszany jest do składania faktów w całość. Ta warstwowa budowa tekstu oddaje naturę pamięci i raporterskiego dochodzenia.
Centralną osią opowieści są losy rodziców: matki, będącej Żydówką z doświadczeniem wojennym i migracyjnym, oraz ojca — lekarza i dyrektora szpitala, który przeszedł przez specyficzne wojenne i powojenne doświadczenia. Te indywidualne biografie Zaremba splata z historią międzywojennej Polski, antysemityzmem i traumą wojenną, a także z doświadczeniem emigracji do Szwecji w 1969 roku. To właśnie połączenie mikrohistorii rodzinnej z makrozjawiskami, czyni książkę szczególnie mocną i aktualną.
Styl łączy reporterską dociekliwość z literacką wrażliwością. Świetna jest dyscyplina narracyjna Zaremby — jego zdolność do „bezlitosnego” badania własnego życia i jednoczesnego prowadzenia czytelnika przez złożone źródła i dokumenty. Książka ma moc zarówno intelektualną, jak i emocjonalną: zmusza do myślenia o historii, a równocześnie porusza żywym, osobistym głosem. Miejscami narracja wydaje się surowa, wręcz chłodna — co jednak ja akurat odbieram jako zaletę reportera, a nie wadę literacką.
Zaremba, badając historię swojej rodziny, dotyka też tematów, które dotąd słabofunkcjonowały w publicznej świadomości Szwecji — od kwestii migracji po zjawiska historycznej amnezji. Krytycy szwedzcy zwracali uwagę, że książka pomogła Szwedom skonfrontować się z własnymi mitami i brakiem wiedzy o przeszłości Europejczyków przybyłych do Szwecji. Dzięki temu "Dom z dwiema wieżami" funkcjonuje nie tylko jako prywatna kronika, lecz także jako społeczno-kulturowy impuls do rozmowy.

