Susan Pinker w "Paradoksie płci" stawia pytanie: skoro dziewczynki osiągają w szkołach wyniki często lepsze od chłopców, dlaczego to mężczyźni dominują w najwyższych pozycjach nauki, biznesu i władzy? Odpowiedź proponowana przez autorkę jest prowokująca i wielowymiarowa — nie sprowadza się ani do prostego „kulturowego patriarchatu”, ani do bezdusznego biologicznego determinizmu. Pinker eksploruje powiązania między różnicami w rozkładzie cech, rolą zainteresowań i ryzyka, oraz wpływem środowiska na konkretne trajektorie życiowe. Źródłem jej opowieści są zarówno badania empiryczne, jak i liczne studia przypadku.
Siła książki tkwi w narracyjnym talencie Pinker — łączy ona statystyki z historiami ludzi (utalentowanych kobiet, „skrajnych” mężczyzn, nauczycieli, rodziców), co sprawia, że lektura jest niezwykle angażująca. Autorka przywołuje wyniki badań neurologicznych, psychologicznych i demograficznych, by pokazać, że różnice płciowe bywają subtelne, ale kumulują się w sposób, który przekłada się na nierównomierne rozmieszczenie ludzi na szczytach różnych dziedzin. Równocześnie Pinker broni tezy, że nie chodzi o „gorszość” ani „lepszość” którejkolwiek płci, lecz o inne preferencje i strategie życiowe.
Książka nie unika kontrowersji. Krytycy zarzucali Pinker, że zbyt daleko posuwa się w upatrywaniu przyczyn w biologii, ignorując mechanizmy strukturalne i społeczne, które nadal utrudniają kobietom pełny dostęp do władzy i zasobów. Z drugiej strony zwolennicy chwalili ją za odsunięcie ideologicznych okularów i przyjrzenie się dowodom bez uprzedzeń. Wartość książki polega na otwarciu dyskusji — nawet jeśli nie rozstrzyga ona sporu o przyczyny w sposób ostateczny.
Metodologicznie Pinker korzysta z badań różnego typu, co jest jednocześnie plusem i minusem: mnogość źródeł daje przekonujący obraz zjawiska, ale też sprawia, że argumentacja nie zawsze trzyma jednolite kryteria dowodowe. Interpretacja tych statystyk (np. znaczenie ekstremów w rozkładach) wymaga ostrożności, a pojedyncze badanie nie powinno decydować o szerokich wnioskach społecznych. Pinker sama — co warto podkreślić — nie postulowałaby rezygnacji z polityk równościowych; raczej proponuje, by polityka była lepiej dopasowana do tego, co rzeczywiście pokazują dane.
Największą zaletą "Paradoksu płci" jest zmuszenie do myślenia — książka jest katalizatorem refleksji nad tym, czym są równość i sprawiedliwość. Trudno jednak nie zauważyć pewnego braku równowagi: tam, gdzie przywoływane są przykłady jednostek, narracja zyskuje dramatyzm; tam, gdzie trzeba przeprowadzić syntetyczną analizę systemową, momentami brakuje głębszego namysłu nad rolą kultur zawodowych, polityk rodzinnych czy efektów dyskryminacji ukrytej.
Podsumowując: "Paradoks płci" to książka ważna i pobudzająca — nie będzie jednak lekturą komfortową dla osób oczekujących jednoznacznych odpowiedzi lub pełnej obrony jednego światopoglądu. Pinker proponuje perspektywę, która łączy empirię z humanistycznym wyczuciem ludzkich dramatów, co czyni jej pracę wartościowym wkładem do debaty o płci, karierze i społeczeństwie. Dla tych, którzy chcą zrozumieć, dlaczego prosty model „dyskryminacja = wyjaśnienie” może być niewystarczający, ta książka jest lekturą obowiązkową — o ile potraktujemy jej wnioski jako punkt wyjścia do dalszej, krytycznej dyskusji.