Kiedy w 2017 r. w Wielkiej Brytanii ukazała się ta książka, w świecie anglojęzycznym rozpętała się żywa debata. Catherine Nixey, dziennikarka z wykształceniem klasycznym, opisała proces chrystianizacji Imperium Rzymskiego jako akt kulturowej przemocy wobec dziedzictwa antycznego. Również w Polsce książka od razu przyciągnęła uwagę czytelników zainteresowanych zarówno historią, jak i kondycją pamięci kulturowej.
Recenzenci w prasie anglosaskiej – od "The Times" po blogi historyczne – chwalili żywy, błyskotliwy styl Nixey. „Bold and provocative”, pisały media, podkreślając, że autorka umiejętnie splata anegdoty, cytaty ze źródeł i opis dramatycznych scen: dewastacji świątyń, palenia zwojów, prześladowań pogańskich filozofów. Książka jest napisana tak, by czytelnik odczuł grozę tego, co mogło bezpowrotnie zniknąć. W tym sensie spełnia rolę „manifestu pamięci”: domaga się, byśmy spojrzeli w oczy kosztom triumfu chrześcijaństwa.
Jednak w tym samym czasie specjaliści akademiccy – jak Averil Cameron czy Roger Pearse – zwracali uwagę, że obraz Nixey jest jednostronny. Historia późnej starożytności to nie tylko opowieść o zniszczeniu, lecz również o ciągłości, negocjacji i twórczej adaptacji. W dziełach takich jak "The Rise of Western Christendom" Petera Browna czy "The Mediterranean World in Late Antiquity" Cameron podkreśla się, że chrześcijaństwo przejmowało wiele elementów klasycznego dziedzictwa, a transformacja Imperium była procesem rozciągniętym na stulecia, zależnym od lokalnych kontekstów politycznych i społecznych. Nawet Ramsay MacMullen, który w "Christianizing the Roman Empire" nie unika tematów przemocy wobec pogańskich kultów, przedstawia je jako jeden z wielu czynników zmiany – nie jako totalny kataklizm.
Na tym tle "Ciemniejący wiek" jawi się jako książka polemiczna, o jasno zarysowanej tezie: chrześcijaństwo świadomie i brutalnie niszczyło świat klasyczny. Taka ostrość pozwala Nixey wydobyć z zapomnienia dramaty ludzi i dzieł – od Hypatii po świątynie Afrodyty – ale zarazem prowadzi do uproszczeń. Krytycy zauważają, że autorka nie zawsze uwzględnia motywacje polityczne czy ekonomiczne, które towarzyszyły „religijnym” aktom zniszczenia. Brakuje też pełnego obrazu tego, w jaki sposób chrześcijańscy mnisi i uczeni kopiowali i komentowali antyczne teksty, ratując je przed zanikiem.
Jednym z najczęściej podnoszonych zarzutów jest to, że Nixey często używa silnie nacechowanego języka — metafor wojny, dewastacji, motywów zemsty czy fanatyzmu — co według krytyków może utrudniać zachowanie historycznej równowagi. Recenzja w "The Gospel Coalition" podaje wprost, że książka buduje narrację dobrego vs złego, a chrześcijanini są przedstawieni często jako jednoznacznie negatywna siła. Krytycy wytykają, że niektóre wydarzenia są przedstawiane bez dostatecznego kontekstu — np. okoliczności prawne, społeczne, polityczne. Zdarza się, że Nixey nie uwzględnia możliwości, że pewne zniszczenia mogły mieć inne źródła, lub że społeczności pogańskie także miały działania, które były destruktywne. Roger Pearse pisze wprost, że kilka faktów w książce jest błędnie przedstawionych lub uproszczonych.
Mary Beard, znana popularyzatorka historii starożytnej, w swoich esejach proponuje inny rodzaj krytyki pamięci: przypomina, że także „świat klasyczny” nie był idyllą, lecz kulturą pełną przemocy i nierówności. W tym kontekście książka Nixey może wydawać się zbyt nostalgiczna wobec antyku, jakby zakładała jego moralną wyższość nad chrześcijańskim średniowieczem.
Warto jednak podkreślić, że Nixey nie pisała podręcznika. "Ciemniejący wiek" to bardziej esej – zaproszenie do rozmowy o tym, jak narracje zwycięzców kształtują naszą wizję przeszłości. Jej praca ma tę zaletę, że skłania do sięgnięcia po dzieła bardziej wyważone: po Browna, Camerona, MacMullena. W zestawieniu z nimi staje się jasne, że destrukcja była realna, lecz współistniała z dialogiem kultur i procesem syntezy, który stworzył fundament średniowiecznej i późniejszej Europy.
Nie ulega wątpliwości, że "Ciemniejący wiek" to książka bardzo wartościowa jako punkt wyjścia do krytycznej refleksji nad tym, co zwykliśmy uważać za „naturalny” rozwój zachodniej cywilizacji pod wpływem chrześcijaństwa. Catherine Nixey udało się pobudzić debatę, wydobyć na światło przepisy, wydarzenia, które były często marginalizowane lub mitologizowane.
Ostateczna ocena zależy więc od oczekiwań. Jeśli szukamy wciągającej, wyrazistej narracji o ciemnych stronach triumfu chrześcijaństwa – "Ciemniejący wiek" spełnia to znakomicie. Jeśli potrzebujemy analizy akademickiej, z pełnym aparatem źródeł i wieloperspektywicznym ujęciem, lepiej sięgnąć po Browna lub Camerona. Optymalnym rozwiązaniem jest lektura równoległa: Nixey jako głos ostrzegawczy przed „wybielaniem” historii, autorzy akademiccy – jako gwarancja niuansu i kontekstu.
W sumie książkę Nixey można potraktować jako niezbędny ferment w dyskusji o późnej starożytności. Dzięki niej pytanie o to, ile utraciliśmy wraz z upadkiem kultury klasycznej, powraca do głównego nurtu debaty. A to już wartość sama w sobie.