Zapis osobistych doświadczeń depresji zazwyczaj trąci grafomanią albo zbyt
wystylizowaną polszczyzną, która ma pomóc uniknąć owej grafomanii. Jastrun -
jako człowiek pióra - potrafi pisać wspaniale, ale
grzęźnie za to w mieliźnie bonmotów. Wdzięcznych i bardzo prawdziwych,
ale w przedziwny sposób pozbawionych emocji.
Chyba lepiej przemawiają do
mnie książki napisane przez psychologów - ich doświadczenie jest co
prawda zapośredniczone, ale przefiltrowane przez opowieści licznych
pacjentów i pacjentek daje obraz nie mniejszego cierpienia, a lakoniczny
język pozbawiony literackich ozdobników, paradoksalnie wydaje mi się
bardziej empatyczny.
Doceniam próbę przeniesienia na papier zapisu
straszliwej męczarni jaką są epizody depresji i próba ich przetrwania,
ale to jedna z książek, która jest zapisem bez dźwięku...