sobota, 29 lipca 2023

Slavoj Žižek "Przemoc. Sześć spojrzeń z ukosa"

 

W cyklu sześciu esejów Žižek dokonuje analizy zjawiska przemocy, czerpiąc z filozofii, psychoanalizy, polityki i kultury popularnej. Inspiruje się dorobkiem Hegla, Marksa i Lacana, ale we właściwy sobie sposób łączy refleksję naukową z odwołaniami do kultury masowej, w tym hollywoodzkiej kinematografii.

Niestety nie jest to spójny i rzeczowy wywód. Autor skacze z tematu na temat, ucieka w dygresje i anegdoty, pozostawia wiele kwestii otwartych. Jeśli spróbować wycisnąć z tego jakąś wiodącą tezę, to chyba tylko tę, że przemoc, której przyglądamy się na co dzień w telewizji i na ulicach, ma wyłącznie charakter wtórny i dlatego próby jej ugaszenia są nieskuteczne w dłuższym czasie. Podłożem tej przemocy subiektywnej (jak ją określa Žižek) jest przemoc obiektywna, niedostrzegalna na pierwszy rzut oka, której źródłem jest istniejący system kapitalistyczny i ukształtowane przezeń systemy polityczne. 

Žižek podkreśla, że przemoc obiektywna rzadko bywa przedmiotem refleksji, a tłumiona jest przez powszechne nawoływania do humanitarnej aktywności, wezwania do działania. To nie pozostawia czasu na myślenie i kontestację. Tymczasem bez cierpliwości i chłodnej, krytycznej analizy niemożliwe jest zrozumienie istoty przemocy.

W pierwszym eseju ("SOS przemoc") Žižek definiuje pojęcia przemocy subiektywnej i obiektywnej, wskazując zarazem, że niekontrolowane wybuchy gniewu, masowe mordy, terror, rasizm i dyskryminacja, tak zaciekle dziś zwalczane, są symptomem owej systemowej przemocy, której nie potrafimy (nie chcemy?) dostrzec. Jest to przemoc generowana przez kapitał, która nie może zostać nikomu jednoznacznie przypisana ("czysto obiektywna, systemowa, anonimowa"). Dawniejsza opozycja i konfrontacja między Davos a Porto Alegre traci obecnie na znaczeniu. Coroczne forum w Davos to zjazd przedstawicieli światowego biznesu, głów państw i rządów stanowiący ucieleśnienie myślenia neoliberalnego. Dawniej przeciwstawiano mu brazylijskie miasto Porto Alegre, gdzie spotykali się krytycy kapitalizmu i przeciwnicy globalizacji. Obecnie, według Žižka, strona antykapitalistyczna w dużym stopniu dostosowała się do neoliberalnych standardów. Stąd używane przez autora określenie "Porto Davos".

Radykalizm Žižka sięga zenitu, gdy wspomina o odpowiedzialności tzw. liberalnych komunistów, do których zalicza m.in. Billa Gates'a czy George'a Sorosa, których łączy wiara w zbudowanie świata bez konfliktów i sporów. Środki pomocowe przekazywane przez nich na rzecz krajów Trzeciego Świata uspokajają sumienia liberalnych komunistów, ich życie nabiera sensu, czują się dobrymi ludźmi, podczas gdy w rzeczywistości są uosobieniem przemocy symbolicznej.

Esej "Bój się bliźniego jak siebie samego!"  Žižek poświęcił związkom między relacją Ja-Inny/bliźni a przemocą oraz związanej z tym przemocą językową. Wprowadza pojęcie "postpolitycznej biopolityki" (postpolityczność oznacza zastępowanie polityki administrowaniem i charakteryzuje się rządami technokratów, a biopolityka to polityka oparta na działaniu w celu urzeczywistnienia bezpieczeństwa i dobrobytu ludzkości). Zbitka tych pojęć zakłada redukcję człowieka (Innego) do ,,nagiego życia" (odwołanie do agambeńskiego Homo sacer). Prawo, które wyklucza człowieka z politycznej społeczności, jednocześnie daje mu w ten sposób tożsamość. Towarzyszy temu tzw. fetyszystyczne zaprzeczenie: "wiem, ale nie chcę wiedzieć, że wiem, więc nie wiem". 

Žižek interesująco analizuje też przemoc językową, obalając pewien mit, mówiący o tym, że dialog i rozmowa są w stanie efektywnie wyeliminować ryzyko zaistnienia przemocy. Powtarza za Peterem Sloterdjikiem: "Więcej komunikacji to przede wszystkim więcej konfliktów". 

W eseju "Wzdyma się fala mętna od krwi" Žižek zamieszcza przykłady przemocy subiektywnej będącej odpowiedzią na znacznie bardziej fundamentalną przemoc obiektywną, odwołując się przede wszystkim do dwóch wybuchów agresji z połowy pierwszego dziesięciolecia XXI wieku: podmiejskich rewolt w Paryżu (2005) i grabieży w Nowym Orleanie po przejściu huraganu Katrina (29 sierpnia tego samego roku). Zwraca uwagę, że były one pozbawione ideologicznego charakteru w odróżnieniu chociażby od wydarzeń z Paryża z maja 1968 roku. Według Žižka celem tych wybuchów było stworzenie problemu, pokazanie, że sami jej uczestnicy są problemem, którego nie można dłużej ignorować.

W "Antynomiach tolerancyjnego rozumu" Žižek porusza kwestie religijne i związki religii z przemocą. Analizuje też zagadnienie tolerancji w świetle reakcji świata islamskiego na karykatury Mahometa, powstania i istnienia państwa Izrael oraz z perspektywy ateizmu. Podkreśla, że religia traktowana jest instrumentalnie w celu uzasadnienia agresywnych i kolonizatorskich zapędów, a zatem zazwyczaj jest czystym źródłem przemocy, podczas gdy ateizm "nie dopuszcza żadnej formy świętej ofiary". W religiach głównym punktem odniesienia pozostaje absolut (poprzez jego pryzmat ich wyznawcy postrzegają innych ludzi, co prowadzi to do licznych okrucieństw). 

W piątym eseju ("Tolerancja jako kategoria ideologiczna") Žižek stara się uchwycić rzeczywiste oblicze liberalizmu i stanowiący jego bazę system kapitalistyczny. Krytykuje brak zakorzenienia kapitalizmu i antyesencjonalizm liberalizmu, które pod płaszczykiem tolerancji i praw człowieka skrywają przemoc. Liberalizm, teoretycznie zapewniając wolny wybór, jest, paradoksalnie, doktryną braku wyboru, niemożności opowiedzenia się po którejś ze stron, bierności i paraliżującego niezdecydowania. Na przykład podział na sferę publiczną i prywatną prowadzi do utrwalenia męskiej dominacji (mężczyźni pracują na zewnątrz, kobiety w domu). Idąc do urny wyborczej mamy bardzo ograniczony zakres działania: możemy wprawdzie wybierać między poszczególnymi kandydatami, jednak nie możemy zakwestionować samej demokracji i rządzących nią reguł (chyba, żeby ludzie masowo oddawali puste głosy, jak w książce Jose Saramago ,,Miasto białych kart"). 

Esej "Boska przemoc" (termin ukuty przez Waltera Benjamina) jest kulminacją tego zbioru i zarazem typowo žižkowskim wezwaniem do buntu i przemocy. 

Całość trudno nazwać lekkostrawną. I to nie tylko dlatego, że styl chwilami jest pogmatwany i bełkotliwy, ale także dlatego, że poza totalna dekonstrukcją autor w zasadzie niczego nie proponuje. Nawet jeśli poważnie potraktować jego wezwanie do światowej rewolucji - to, co dalej?