Niestety nie jest to spójny i rzeczowy wywód. Autor skacze z tematu na temat, ucieka w dygresje i anegdoty, pozostawia wiele kwestii otwartych. Jeśli spróbować wycisnąć z tego jakąś wiodącą tezę, to chyba tylko tę, że przemoc, której przyglądamy się na co dzień w telewizji i na ulicach, ma wyłącznie charakter wtórny i dlatego próby jej ugaszenia są nieskuteczne w dłuższym czasie. Podłożem tej przemocy subiektywnej (jak ją określa Žižek) jest przemoc obiektywna, niedostrzegalna na pierwszy rzut oka, której źródłem jest istniejący system kapitalistyczny i ukształtowane przezeń systemy polityczne.
Žižek podkreśla, że przemoc obiektywna rzadko bywa przedmiotem refleksji, a tłumiona jest przez powszechne nawoływania do humanitarnej aktywności, wezwania do działania. To nie pozostawia czasu na myślenie i kontestację. Tymczasem bez cierpliwości i chłodnej, krytycznej analizy niemożliwe jest zrozumienie istoty przemocy.
Radykalizm Žižka sięga zenitu, gdy wspomina o odpowiedzialności tzw. liberalnych komunistów, do których zalicza m.in. Billa Gates'a czy George'a Sorosa, których łączy wiara w zbudowanie świata bez konfliktów i sporów. Środki pomocowe przekazywane przez nich na rzecz krajów Trzeciego Świata uspokajają sumienia liberalnych komunistów, ich życie nabiera sensu, czują się dobrymi ludźmi, podczas gdy w rzeczywistości są uosobieniem przemocy symbolicznej.
Esej "Bój się bliźniego jak siebie samego!" Žižek poświęcił związkom między relacją Ja-Inny/bliźni a przemocą oraz związanej z tym przemocą językową. Wprowadza pojęcie "postpolitycznej biopolityki" (postpolityczność oznacza zastępowanie polityki administrowaniem i charakteryzuje się rządami technokratów, a biopolityka to polityka oparta na działaniu w celu urzeczywistnienia bezpieczeństwa i dobrobytu ludzkości). Zbitka tych pojęć zakłada redukcję człowieka (Innego) do ,,nagiego życia" (odwołanie do agambeńskiego Homo sacer). Prawo, które wyklucza człowieka z politycznej społeczności, jednocześnie daje mu w ten sposób tożsamość. Towarzyszy temu tzw. fetyszystyczne zaprzeczenie: "wiem, ale nie chcę wiedzieć, że wiem, więc nie wiem".
Žižek interesująco analizuje też przemoc językową, obalając pewien mit, mówiący o tym, że dialog i rozmowa są w stanie efektywnie wyeliminować ryzyko zaistnienia przemocy. Powtarza za Peterem Sloterdjikiem: "Więcej komunikacji to przede wszystkim więcej konfliktów".
W eseju "Wzdyma się fala mętna od krwi" Žižek zamieszcza przykłady przemocy subiektywnej będącej odpowiedzią na znacznie bardziej fundamentalną przemoc obiektywną, odwołując się przede wszystkim do dwóch wybuchów agresji z połowy pierwszego dziesięciolecia XXI wieku: podmiejskich rewolt w Paryżu (2005) i grabieży w Nowym Orleanie po przejściu huraganu Katrina (29 sierpnia tego samego roku). Zwraca uwagę, że były one pozbawione ideologicznego charakteru w odróżnieniu chociażby od wydarzeń z Paryża z maja 1968 roku. Według Žižka celem tych wybuchów było stworzenie problemu, pokazanie, że sami jej uczestnicy są problemem, którego nie można dłużej ignorować.
W "Antynomiach tolerancyjnego rozumu" Žižek porusza kwestie religijne i związki religii z przemocą. Analizuje też zagadnienie tolerancji w świetle reakcji świata islamskiego na karykatury Mahometa, powstania i istnienia państwa Izrael oraz z perspektywy ateizmu. Podkreśla, że religia traktowana jest instrumentalnie w celu uzasadnienia agresywnych i kolonizatorskich zapędów, a zatem zazwyczaj jest czystym źródłem przemocy, podczas gdy ateizm "nie dopuszcza żadnej formy świętej ofiary". W religiach głównym punktem odniesienia pozostaje absolut (poprzez jego pryzmat ich wyznawcy postrzegają innych ludzi, co prowadzi to do licznych okrucieństw).
W piątym eseju ("Tolerancja jako kategoria ideologiczna") Žižek stara się uchwycić rzeczywiste oblicze liberalizmu i stanowiący jego bazę system kapitalistyczny. Krytykuje brak zakorzenienia kapitalizmu i antyesencjonalizm liberalizmu, które pod płaszczykiem tolerancji i praw człowieka skrywają przemoc. Liberalizm, teoretycznie zapewniając wolny wybór, jest, paradoksalnie, doktryną braku wyboru, niemożności opowiedzenia się po którejś ze stron, bierności i paraliżującego niezdecydowania. Na przykład podział na sferę publiczną i prywatną prowadzi do utrwalenia męskiej dominacji (mężczyźni pracują na zewnątrz, kobiety w domu). Idąc do urny wyborczej mamy bardzo ograniczony zakres działania: możemy wprawdzie wybierać między poszczególnymi kandydatami, jednak nie możemy zakwestionować samej demokracji i rządzących nią reguł (chyba, żeby ludzie masowo oddawali puste głosy, jak w książce Jose Saramago ,,Miasto białych kart").
Esej "Boska przemoc" (termin ukuty przez Waltera Benjamina) jest kulminacją tego zbioru i zarazem typowo žižkowskim wezwaniem do buntu i przemocy.
Całość trudno nazwać lekkostrawną. I to nie tylko dlatego, że styl chwilami jest pogmatwany i bełkotliwy, ale także dlatego, że poza totalna dekonstrukcją autor w zasadzie niczego nie proponuje. Nawet jeśli poważnie potraktować jego wezwanie do światowej rewolucji - to, co dalej?