Zbigniew Mikołejko stawia sobie ambitne zadanie: nie tylko przedstawić biografie świętych polskich, lecz zrobić to na nowo – z perspektywy krytycznej, historycznej, antropologicznej. To nie jest hagiografia w tradycyjnym, bezkrytycznym sensie – raczej próba wypowiedzenia się wobec świętości jako wydarzenia dramatycznego, pełnego napięć, paradoksów, moralnych wątpliwości i niejednoznaczności.
Książka obejmuje żywoty świętych polskich – od św. Wojciecha po późniejsze postaci – zarówno tych szeroko znanych, jak i niemal zapomnianych, obecnych głównie w kultach lokalnych. Autor wybiera porządek chronologiczny, co daje czytelnikowi możliwość obserwowania nie tylko indywidualnych losów świętych, ale także przemian historycznych, kulturowych i religijnych, które wpływają na rozumienie świętości w Polsce. Wydanie poszerzone, „ponownie” (wyd. 2024) zawiera więcej rozdziałów, więcej osób – także tych „późniejszych” – i uwzględnia Jana Pawła II wśród świętych. To wersja rozszerzona i pogłębiona względem wydania pierwotnego.
Najbardziej zachwyca mnie - jak zawsze u Mikołejki - język: elegancki, często poetycki, operujący bogatym słownictwem, ale bez zadęcia, często sięgając po humor. Cechuje go pewna surowość krytyczna, zdolność do obserwacji detalu, jeśli trzeba – brutalności historii, jeśli trzeba – wielkości i wzniosłości. Nie boi się pokazać ciemnych stron: przemocy, polityki, zbrodni, niejasności motywacji, ambiwalencji – nawet w żywotach najświętszych postaci.
Z drugiej strony – autor nie popada w cynizm czy odrzucenie wartości religijnych, ale stawia świętość jako wydarzenie antropologiczne: dramat ciało-dusza, dramat społeczny, dramat historii. To, co może czasami budzić kontrowersje – to zestawienie sacrum z profanum, świętego ideału z ludzkimi słabościami, a także ujmowanie świętości przez pryzmat tego, co historycznie możliwe, jednostkowe, ułomne.
Jednym z najmocniejszych atutów "Żywotów..." jest to, że Mikołejko nie ukrywa – ani nie pomija – napięć między kultem a krytyką, między tym, co „oficjalne”, a tym, co ludowe, konwencjonalne i czasem przesadnie uproszczone. Zwraca uwagę, jak świadomość historyczna może, a może powinna, wpłynąć na sposób, w jaki rozumiemy postacie świętych – ich ludzką bolesność, ich zmagania – bez umniejszania ich znaczenia czy wartości dla wiernych. Jednak właśnie w tym obszarze książka bywa wymagająca, a osobom wychowanym w tradycyjnym modelu hagiograficznym może się wydać prowokacyjna lub nawet bolesna.
Niewątpliwie Mikołejko proponuje w "Żywotach..." całkiem nowe, świeże spojrzenie na świętość – oderwane od mitów i uproszczeń, od sentymentów, ale też od chłodnej obojętności. Dostarcza głębszych kontekstów historycznych – nie tylko „żył, czynił cuda, został kanonizowany”, ale jakie były warunki społeczne, polityczne, kulturowe, jakie konflikty, sprzeczności, jakie paradoksy.
Nie da się ukryć, że czasem gęstość faktów i odniesień historycznych może przytłaczać – nie każdy czytelnik będzie miał wiedzę pozwalającą natychmiast odczytać wszystkie aluzje czy konteksty. Podejście krytyczne, zwłaszcza gdy dotyka dogmatów, kultu religijnego, może być odbierane jako prowokacja lub lekceważenie – zależnie od światopoglądu czy wrażliwości czytelnika. Wydanie pierwotne – choć ważne – pozostawia pewne puste przestrzenie; wersja „ponownie” te braki uzupełnia, ale może też sprawić, że lektura staje się objętościowo wymagająca (ponad 700 stron w wydaniu poszerzonym).
Dla mnie osobiście jedną z najciekawszych części jest to, jak „świętość” zostaje potraktowana jako kategoria, która wymusza konfrontację z ludzką słabością i historią – nie byle jaką, lecz często tragiczną, pełną wyborów, które okazują się moralnie niejednoznaczne. Mikołejko sprawia, że święci nie są odległymi ideałami, lecz postaciami, które łączą historie zwykłych ludzi z dramatem ducha – osoby, które mogłyby budzić podziw, ale i zrozumienie, a czasem także bunt.