Powieść otwiera śmierć jednego z głównych bohaterów - Adama Berendta. Śmierć w zasadzie zaskakująco przypadkowa, co samo w sobie mogłoby sugerować dziwaczną zbyteczność tej postaci - zarówno na kartach powieści, jak i w powieściowych wydarzeniach. Co więcej, wydawać by się mogło, że bohater uśmiercony na samym wstępie, nie jest szczególnie ważny z perspektywy dalszych wydarzeń. Czy w ogóle uprawnione jest nazywanie go "bohaterem powieści"? Wszak wszystkie dalsze wydarzenia zdają się przebiegać bez jego obecności.
Oates wykonała mistrzowską woltę, pokazując, że czyjeś życie może zdeterminować życie innych osób właśnie dlatego, że śmierć znajomej osoby wyzwala w nich zdolność działania, odwagę w podejmowaniu decyzji, refleksję, na którą wcześniej nie mieli czasu lub chęci, uruchamia pokłady tłumionego lęku lub nieznanej wcześniej odwagi.
To także powieść o tym, jak wiele różnorodnych nitek i powiązań łączy nasze życie z innymi, jak skomplikowany i wielowymiarowy jest system relacji, który sprawia, że zniknięcie jednej osoby - jednego punktu w owej sieci - powoduje naruszenie całości. Dla niektórych osób śmierć Adama okazała się wstrząsającą zmianą, dla innych - ledwie wyczuwalnym drgnieniem w systemie subtelnych relacji. Te zmiany - duże i drobne - stanowią miarę wartości życia. Powodują, że nabiera ono dodatkowego znaczenia właśnie wtedy, kiedy się kończy.
Jest to książka o poznawaniu siebie, o dokonywaniu wyborów życiowych, często trudnych, o odwadze w podejmowaniu decyzji, o budowaniu relacji i związków z drugim człowiekiem. Ale jest to także książka o pogodzeniu się z tym co trudne a nieuniknione. Gorzkawy jej posmak - zgodnie z tytułem - wynika z faktu, że bohaterami powieści są czterdziesto- i pięćdziesięciolatkowe. Ludzie żyjący w stanie permanentnego analizowania, kalkulowania, podsumowywania i szarpania się z własnymi przekonaniami o sobie i sensie swojego życia. Już pozbawieni złudzeń, ale jeszcze za mało zdystansowani. Postać i śmierć Adama pozwala im zyskać perspektywę na jaką normalnie pozwala dopiero wiek.
Znacznie bardziej zastanawiające jest określenie "romans" - wymiarów miłości jest tutaj co nie miara. Najmniej istotne wydają się jednak trywialne romanse - te bowiem Oates ukazuje jako najbardziej rozczarowujące i przereklamowane.