Piękny i poruszający film, choć niewątpliwie przygnębiający. Niestety wyprzedza go nieciekawa fama i atmosfera skandalu. Podobno w rodzinnym Maroku wzbudził spore kontrowersje, został zakazany, a
jego twórcy narazili się na oskarżenia o promowanie pornografii. Ayouch postanowił bowiem poruszyć tematy tabu, o których publicznie w krajach muzułmańskich, a zatem także w Maroku, się nie rozmawia.
Sama fabuła dotyczy codzienności kilku prostytutek, które podglądamy w smutnych, a czasem wzruszających chwilach. Faktycznie sceny
seksu są pokazane w sposób, który zapewne uznany zostałby za odważny w wielu krajach - nawet europejskich. Jednak wbrew pozorom na ekranie nie mamy
cały czas scen wyuzdanego i prowokacyjnego seksu ani wulgarnego zachowania kobiet. Wręcz przeciwnie - film jest zaskakująco ciepły, wzruszający i zwyczajnie smutny. Oglądając go, nie sposób nie wspomnieć 10 minut... Elif Shafak.
Reżyser podejmuje też kwestię seksu homoseksualnego, męskiej prostytucji a nawet pedofilii (wzruszająca scena z dzieciakiem w barze). Ale tym co najbardziej porusza są "pozazawodowe" problemy i pragnienia głównych bohaterek, ich intymne rozmowy, marzenia, obawy, rozterki dotyczące własnych związków rodzinnych i miłosnych, lęk przed potępieniem i odrzuceniem przez najbliższych.
Warto podkreślić wspaniałą kreację Loubny Abidar - wiarygodną, poruszającą, niebanalną. A także pracę operatorki Virginii Surdej, której Marrakesz po prostu żyje w tym filmie własnym życiem.