poniedziałek, 2 listopada 2020

Matilda Gustavsson "Klub. Seksskandal w komitecie noblowskim"


Co prawda mechanizmy, jakie towarzyszą przemocy seksualnej, świetnie opisał nieco wcześniej amerykański reporter Jon Krakauer w książce Missoula. Gwałty w amerykańskim miasteczku uniwersyteckim, jednak radiowa dyskusja o reportażu Matildy Gustavsson skłoniła mnie, żeby sięgnąć po tę książkę.

Nie sposób zresztą wyobrazić sobie, że człowiek zafascynowany literaturą - tym bardziej jeśli jest kobietą - pominie książkę poświęconą skandalowi, który wypłynął na fali #metoo, a doprowadził do wstrzymania obrad Komitetu Noblowskiego i całorocznej zwłoki w przyznaniu Nagrody Literackiej. Jasne jest zatem, że nie poszukiwałam w tej książce wartości literackich, oszałamiającego języka, innowacyjnej stylistyki ani przeżyć duchowych.

Nie odkryję Ameryki, podkreślając, że w molestowaniu seksualnym nie chodzi o seks, lecz o władzę: wykorzystywanie pozycji i związane z tym nadużycia. Mechanizm ten sprawia, że można latami funkcjonować wśród ludzi, którzy "wszystko wiedzą", zachowując zarazem poczucie bezkarności i posuwając się do coraz bardziej śmiałych działań. Stopniowe objaśnianie tego zjawiska, daje wyobrażenie nie tylko o relacji ofiary i oprawcy, ale także wgląd w otoczenie, które utrwala taki schemat i betonuje system, w którym zmiana wydaje się szaleństwem.

Gustavsson przytacza relacje kobiet, dla których wyjątkowo trudnym momentem do przepracowania był fakt uświadomienia sobie, że ten, kogo uznawały za autorytet, okazywał się osobą wykorzystującą swoją uprzywilejowaną pozycję do czerpania korzyści seksualnych. Śledztwo młodej dziennikarki wstrząsnęło nie tylko Szwecją, ale właściwie dużą częścią świata. 

Post factum wydaje się, że to wszystko było takie widoczne i oczywiste - przypomnijmy sobie jednak niewzruszoną pozycję pedofila Jankowskiego - ile lat potrzeba było, żeby opinia publiczna dowiedziała się o tym, co przez dekady było tajemnica poliszynela.

Reportaż Gustavsson jest niezwykle ciekawy także z innego powodu. Autorce udaje się pokazać kolejne momenty śledztwa. Ujawnia, jak widziała siebie w opisywanym układzie, wskazuje to, co jej pomogło w skutecznym zdobywaniu informacji, a co mogło zaszkodzić, opowiada, w jaki sposób była traktowana, ale i jak sama się zmieniała w miarę słuchania kolejnych świadectw ofiar Arnaulta. „Klub” okazuje się więc historią zmieniającą jedną z najważniejszych nagród literackich na świecie. To nie jedyna zaleta pracy Gustavsson. Równie ważne jest wspomniana dekonstrukcja działania strefy wpływów, przywilejów w kulturze i chwiejnych, nie zawsze uczciwych fundamentów reguł oceniania, doceniania i wskazywania.

Ta książka budzi strach, porusza i każe inaczej spojrzeć na otoczenie. Natomiast niewątpliwym dodatkowym smaczkiem jest wprowadzenie czytelnika za kulisy funkcjonowania Akademii Szwedzkiej, o której mimo dziesięcioleci funkcjonowania w zasadzie nadal niewiele wiadomo.