Nie zachwyciła mnie ta książka - przeplatające się wątki PRL-owskie, czasy współczesne i odległy okres II wojny światowej są mieszanką dla mnie całkiem niestrawną. Nakładanie się wydarzeń miało zapewne spiętrzać napięcie, a w efekcie było efekciarskie i irytujące. Postać domorosłego detektywa Mietka - mało wiarygodna, ale zarazem nudnie marudna. Samotni detektywi rzadko bywają wiarygodni, a ich przygody są zazwyczaj wydumane - ale jeśli towarzyszy temu świetna zabawa, to wiele można im wybaczyć. W tym przypadku jakoś to nie zagrało.
O tragediach wojennych i szarości PRL powstało już tyle złych i dobrych książek, że trzeba niestety więcej wysiłku, żeby stworzyć coś oryginalnego i dobrego jednocześnie. A trywializowanie działalności kata Warszawy poprzez włączenie jego postaci do średniego kryminału - kompletnie nie przypadło mi do gustu. Dzielnie dotrwałam do ostatniej strony. Niepotrzebnie.