poniedziałek, 25 czerwca 2018

Julian Tuwim "Zupełnie nieznajomej, raz widzianej"

...I po­dej­dę na uli­cy.
I coś po­wiem, jak to zwy­kle...
Ach, to bę­dzie wy­glą­da­ło
Tak ba­nal­nie i tak ni­kle!

Po­wiesz pew­no : "Pro­szę odejść!
To bez­czel­ność z stro­ny pana" ...
Ach, i cóż na ta­kie dic­tum
Ja od­po­wiem ci ko­cha­na?

Ale w koń­cu się przed­sta­wię
(i po­zwo­lisz, na­tu­ral­nie!)
I znów po­wiem coś, co bę­dzie
Brzmia­ło głu­pio i ba­nal­nie

Póź­niej może się oka­zać,
Żem omy­lił się tro­szeńkę,
Może prze­cież tak się zda­rzyć,
Że prze­ce­ni się pa­nien­kę.

Może je­steś (nie daj Boże!)
Li­two­czyn­ką lub hu­syt­ką,
Ale to by z two­jej stro­ny
Było brzyd­ko, strasz­nie brzyd­ko!

Może jed­nak je­steś cud­ną,
Co w mych oczach mi­łość zgad­nie,
Uko­cha­ną, smęt­ną, słod­ką...
- Ach, jak to by było ład­nie!

No i za­cznie się roz­mo­wa,
Sło­wa co­raz bar­dziej szczer­sze,
Wresz­cie po­wiem, pa­trząc w oczy:
-"A czy Pani lubi wier­sze?"

Strasz­nie tedy cie­kaw je­stem,
Co od­po­wiesz mi , gdy spy­tam...
Albo : "Wier­sze - to me ży­cie"
Albo : "Wier­szy... to nie czy­tam".

I bez­stron­nym bę­dąc cał­kiem,
Po­wiem na to obo­jęt­nie:
"Ja tak samo pro­szę Pani"
I...na nie­bo spoj­rzę smęt­nie.

A na­za­jutrz przy­ślę kwia­ty
Z kart­ką: "To­bie uko­cha­na",
Wnet do­my­ślisz się, od kogo,
Póź­niej spy­tasz : "To od Pana?"

Ja zaś będę po­gwiz­dy­wał
Sche­rzo-be­mol prze­naj­smęt­niej,
Po­wiem: "może"... i umilk­nę,
I znów spoj­rzę (lecz na­mięt­niej)...

Po­tem"może do cu­kier­ni?"
Po­tem "(może) na ko­la­cję?"
Bedą "achy" i wa­ha­nia,
Wresz­cie przy­znasz, że mam ra­cję.

Przy ko­la­cji, jak wia­do­mo,
Trwa­łe się za­wie­ra pak­ta,
Po­ca­łu­ję (daję sło­wo!)
Trud­no. Alea est iac­ta.

Za­ru­mie­nisz się ba­nal­nie
I ba­nal­nie spu­ścisz oczy,
Gdy twą ki­bić gib­ko­brzo­zą
Drżą­ce ra­mię me oto­czy.

Jak na pierw­szy raz - to do­syć
Cmok­nę w rącz­kę na po­dzię­kę.
Bę­dziesz mi już "Ty" mó­wi­ła
I bę­dzie­my szli pod rękę.

Od­pro­wa­dzę cię do domu,
Mil­czeć bę­dzie się po dro­dze.
Bę­dziesz na mnie spo­glą­da­ła
W nie­wy­słow­nej, słod­kiej trwo­dze.

Póź­niej...kil­ka słów zwy­czaj­nych,
Póź­niej zno­wu sce­na nie­ma.
"A czy miesz­kasz sama?"...Rzek­niesz:
"Nie , u cio­ci...Lecz jej nie ma".

Moja cud­na moja słod­ka!
Śnie ser­decz­nej mej tę­sk­ni­cy!
-------------------------------------------
Żeby ja­sne gro­my biły!!!
Mu­szę po­dejść na uli­cy!!


Julian Tuwim