Zaskoczona byłam, że moi znajomi potrafili serdecznie uśmiać się nad tą książką. Moskwa- Pietuszki może w naiwnym odbiorze sprawiać wrażenie pijackiego bełkotu, rwącego potoku bezwładnej, alkoholicznej maligny.
Ale to tylko pozór. W istocie
odbieram ten monolog jako kunsztowną, wielopiętrową parabolę w sposób zamierzony przybraną w szatkę ludowego śmiechowiska.
W rzeczywistości to jednak opowieść o bezwyjściowości rosyjskiego losu, z
którego uciec można jedynie w pijaństwo. Pijaństwo prowadzące donikąd, ale dające złudzenie wolności, zanurzenie w marzenia, które się nie spełnią, szaleństwo rozpasanych parodii i
przedrzeźniań.
Gorzki śmiech bardzo gwałtownie i szokująco zostaje speuntowany
zimnym ciosem noża.
Nie sposób pominąć faktu, że słuchałam tej książki w absolutnie genialnej interpretacji Romana Wilhelmiego. Trudno wyobrazić sobie aktora, który lepiej sprostałby temu zadaniu!