Zaskoczyły mnie dość liczne opinie w sieci, jakoby Amerykańskie apetyty były nudne i męczące. Książka może mylić zarysowanym dość szybko wątkiem kryminalnym (a krymiaaełem w żadnym razie nie jest) i stąd może rozbudzone oczekiwania czytelników.
Ale najważniejsze w niej są fantastyczne opisy środowiska amerykańskiej klasy wyższej, które skrupulatnie penetruje autorka, rozpoczynając tę charakterystykę od pary małżeńskiej: cenionego naukowca Iana i jego żony Glynnis, autorki poczytnych książek kucharskich i zapalonej mistrzyni patelni.
Żyją oni idealnym (wg standardów amerykańskich?) życiem ludzi, którzy mają wszystko - pracę, która jest równocześnie pasją, pieniądze i wspaniałych przyjaciół, dom prowadzony na najwyższym poziomie, wspaniałe dzieci i miłość "pomimo" trzydziestoletniego stażu małżeńskiego. W pewnej chwili ten idealny świat legnie w gruzach, na zawsze zmieniając życie Iana.
Ale perypetie głównego bohatera z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości to tylko pretekst dla analizy faktycznej treści tego małżeństwa i relacji wiążących głównych bohaterów z resztą środowiska w jakim żyją.
Oates obnaża małe, ludzkie słabostki - pozornie niewinne, a jednak mające moc destrukcji. Przemilczane, mniej lub więcej znaczące fakty, nagle wypływają na powierzchnię, doprowadzając do szokujących zdarzeń.
Ian będzie miotał się miedzy skrajnymi uczuciami wielkiego żalu i poczucia winy oraz zdumienia i gniewu na żonę. Niepewność związana z losami procesu będzie przeplatała się z odczuciem straszliwej pustki po stracie żony i obawami, czy kiedykolwiek uda się wrócić do normalnego życia. Cukierkowe zakończenie powieści Oates burzy jednym zdaniem "pomyślanym" przez bohatera.
Znakomity, ironiczny obraz
życia amerykańskiej klasy średniej obnażający fałsz, konsumpcjonizm i
emocjonalną pustkę skrywane pod maską samozadowolenia i politycznej
poprawności sprawił, że Amerykańskie apetyty bywają porównywane z filmem American Beauty.