czwartek, 17 grudnia 2020

Tom Phillips "Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko"

 

Jeśli myślisz, że Ciebie akurat nie dotyczą żadne heurystyki, gromadomyślenie, efekt Dunninga-Krugera, efekt wspierania decyzji albo zaprzeczenia, nieścisłości, przeinaczenie, paradoks hazardzisty, efekt halo, nadinterpretacja, efekt ślepej plamki, niekonsekwencja, cherry-picking, lapsus, złudzenie ponadprzeciętności, czy efekt wspierania decyzji - to na pewno powinieneś (powinnaś) sięgnąć po tę książkę. Oczywiście można jeszcze bardziej ambitnie zacząć od Kahnemana. Wydaje mi się jednak, że jeśli nie jesteś naukowcem i poruszasz się raczej w obszarze literatury popularno-naukowej, to "Ludzie..." będą całkiem ciekawym początkiem przygody z behawiorystyką, a zarazem czysto erudycyjną zabawą z historią.

„Napisano mnóstwo książek o najświetniejszych dokonaniach ludzkości, o wielkich przywódcach, o genialnych wynalazcach, o niezłomnym ludzkim duchu. Napisano również mnóstwo książek o popełnionych przez nas błędach, o wypadkach indywidualnych i ogólnospołecznych. Ale nie ma zbyt wielu książek o tym, jak to się dzieje, ze potrafimy na okrągło powtarzać takie same katastrofalne błędy. Jedną z tych wielkich ironii losu, w których wszechświat chyba naprawdę się lubuje, jest to, że wiele rzeczy zawalamy na ogromna skalę dzięki dokładnie tym samym cechom, które odróżniają nas od innych zwierząt i pozwalają nam osiągać wielkość. Ludzie umieją dostrzegać w świecie wzory, dzielić się swoimi odkryciami i wyobrażać sobie przyszłość: jeśli zmienimy jedno, to nastąpi pożądane przez nas drugie i świat stanie się odrobinę lepszy. Kłopot w tym, że … cóż, nie jesteśmy zbyt dobrzy w te klocki. Każda uczciwa ocena dawnych dokonań ludzkości na tym froncie przypomina wyjątkowo brutalną roczną ocenę wystawioną przez szefa, który szczerze nas nienawidzi”

Jeśli znasz książkę „Factfulness”, to uznasz - słusznie - że "Ludzie..." są jej całkowitym przeciwieństwem. Bo ludzie nie potrafią uczyć się na własnych błędach - i tak jest ogólna, mało radosna konstatacja tej książki. Ale pomimo pesymistycznego wydźwięku - czyta się ją z przyjemnością i uśmiechem. Może głównie za sprawą wybitnie lekkiego stylu i dosadnego języka:

„Historia postępu ludzkości zaczyna się od naszej zdolności do myślenia i naszej inwencji twórczej. To różni nas od innych zwierząt - ale również prowadzi do tego, że regularnie robimy z siebie kompletnych idiotów.”

Ta książka to przegląd historycznych wpadek, które w większym, czy mniejszym stopniu wpłynęły na historię. Napisana ze swadą, okraszona sporą dawką ironii i humoru czyta się błyskawicznie. Byłby to zbiór ciekawostek, gdyby nie opierał się na solidnych, jak się zdaje, źródłach i sensownych, naukowych wyjaśnieniach przyczyn tych wpadek.

U-1206 zatonął przez…awarię toalety, pies został burmistrzem w Kalifornii, a jedna z rzek w Ohio płonęła już 13 razy!– takich smaczków książce jest całe mnóstwo. Autor z zamiłowaniem tropi ciekawe historie i wyciąga je na światło dzienne. I choć publikacja to poniekąd trywializowana historia ludzkich dziejów, to warto się z nią zapoznać. Przeczytamy w niej m.in. o wpadkach czy błędach rozwoju rolnictwa, udomowienia zwierząt, o najgorszych dyktatorach i nieporozumieniach demokracji, o wojnach i kolonializmie czy, wreszcie, o skandalach związanych z samą nauką i naukowcami. 

Eksperymentowanie z ekosystemem i równowagą w przyrodzie nigdy nie przynosi pożądanych rezultatów. Autor opisuje m.in. „Dust bowl”, katastrofę ekologiczną, która dotknęła w latach 1931–1938 obszar Wielkich Równin w USA, będącą skutkiem ingerencji człowieka w środowisko, czy wyschnięcie Jeziora Aralskiego (ostatnio wiele się o nim mówi), które niemal znikło tylko dlatego, że ZSRR postanowił założyć plantację bawełny na… pustyni Kyzył – Kum, a do tego niezbędne okazało się przesunięcie biegu dwóch rzek, wpadających niegdyś do wspomnianego jeziora. Wymienia też kolejne plagi, jakie ludzkość sprowadziła na siebie na własne życzenie jak np. inwazję królików w Australii, nadmierne rozmnożenie się takich szkodników jak agi – ropuchy, szpaki przywiezione do USA, czy szare wiewiórki, które zdziesiątkowały swoich rudych kuzynów w Wielkiej Brytanii.

Tom Phillips jest brytyjskim dziennikarzem, ale i…. komikiem, stąd specyficzny język wypowiedzi i ton, w którym utrzymana jest jego publikacja. Studiował archeologię i antropologię oraz historię i filozofię nauki w Cambridge. Uzyskane wykształcenie przekłada się na erudycyjny sposób prowadzenia narracji. Phillips na co dzień pracuje jako redaktor cenionego internetowego serwisu organizacji fact-checkingowej Full Fact, zajmującej się weryfikują informacji i wypowiedzi w debacie publicznej. W swojej karierze zawodowej był też dyrektorem wydawniczym brytyjskiej wersji serwisu BuzzFeed, pracował w telewizji, a nawet w Parlamencie.