piątek, 10 stycznia 2020

John Boyne "Drabina do nieba"


Fantastyczna książka - równie zabawna co przerażająca, równie wyrozumiała, co krytyczna, równie dynamiczna, co wyciszająca. Nie wiem, jak autor to osiągnął. Pewnie dlatego to nie ja zgarniam nagrody literackie ;-)

Pomimo że wcale nie zaczyna się śmiesznie (chyba, że ubawiłaś się czytając Prousta!), to generalnie jest to dość zabawna książka, której akcja toczy się w światku literackich gierek, układów, hierarchii. Postaci rzeczywistych pisarzy mieszają się z prawdziwymi (Gore Vidal!). Główny bohater, Maurice Swift, jest przystojnym, przebojowym mężczyzną (poznajemy go jako bardzo młodego chłopaka), którego wielkim i w zasadzie jedynym marzeniem jest sława pisarska. Dzięki kradzieży pierwszej historii Maurice przebojem wkracza na literackie salony, ale to nie oznacza, że uda mu się tam utrzymać. Ma niezłe pióro i pięknie pisze - ale jest kompletnie pozbawiony pomysłowości, co blokuje go na etapie wymyślania fabuły. Rozwiązuje ten problem w sposób bardzo niekonwencjonalny, a polowanie na dobre pomysły staje się treścią jego życia.

Trudno napisać cokolwiek więcej nie spojlerując powieści - warto jednak dodać, że w trakcie tej lektury nastrój zmieniał mi się tysiąc razy. Fantastycznym zabiegiem jest zmiana postaci narratora w każdej części powieści, przy zachowaniu osoby głównego bohatera. Natomiast stałym moim odczuciem było niewiarygodne zaciekawienie. Tym razem książka mnie pożarła, a nie ja ją!