czwartek, 26 grudnia 2019

Bożena Aksamit, Piotr Głuchowski "Uzurpator. Podwójne życie prałata Jankowskiego."



W nastroju świątecznym poczytałam sobie o nabożnym trybie życie prałata Jankowskiego. Nieprawdopodobne, niezwykle skrupulatnie dopracowane dzieło kilku lat ciężkiej pracy dwojga dziennikarzy (Pani Bożena Aksamit nie dożyła publikacji książki).

Opis kariery hedonisty, któremu dali się omamić tacy ludzie jak Wałęsa, Wyszyński, Glemp, Jan Paweł II, ale także działacze Solidarności, liczni politycy (w tym Mazowiecki), wybitne postaci międzynarodowej sceny politycznej, a nawet dziennikarze (jak choćby nieżyjąca już Janina Paradowska). Najgorsze w owej historii jest nawet nie to, jakim człowiekiem był sam Jankowski, ale fakt, że przez całe jego życie, nikt nie był w stanie ukrócić skandali i niegodziwości, których był autorem. Jego życie jest zarazem historią rozwoju głównego nurtu, który odgrywa zasadniczą rolę we współczesnym Kościele. 

Na długo zanim sięgnęłam po tę książkę Gazeta Wyborcza ujawniła, że "kapelan Solidarności" był pedofilem. Nawet zastanawiałam się, czy warto o tym czytać przez 600 stron! Ale groteskowość tej postaci, to znacznie więcej niż nękanie dzieci i młodych chłopców. Sposób, w jaki ten człowiek zdołał omamić wszystkich dookoła i zmowa milczenia, jaka otaczała jego poczynanie, są dowodem na to, jak łatwo i chętnie wypieramy nieodparte fakty. Przecież na przestrzeni lat pojawiali się ludzie, którzy mieli władzę na prałatem Jankowskim - a jednak chęć ochrony mitu „Solidarności” kazała im milczeć. 

Człowiek, który był tak głupi, że z trudem ukończył mizerną szkołę, zdołał jednak zaliczyć seminarium duchowne i pomimo że nie przyjęto go nawet do Ludowego Wojska Polskiego (w tamtych latach było to chyba najdobitniejsze świadectwo tępoty) sięgnął po zaszczyty i pieniądze o jakich w tamtych czasach nikomu się chyba nie śniło. Trudno nie dopatrywać się w jego historii jasnych sygnałów, jak źle się dzieje w Polsce, a w szczególności w Kościele (tym razem - nie tylko polskim). Warto przeczytać, żeby wyczulić sobie wzrok.