(reż. Maciej Kowalewski, Teatr Polonia)
Durang z wdziękiem i swobodą nawiązuje do sztuk Czechowa. Durang, laureat Pulitzera, autor m.in. granej u
nas często Zwariowanej terapii, robi to jednak z ostentacją. Przenosi akcję w świat współczesny i robi z niej lekką komedię drogą prostego zabiegu - "czechowskie” myślenie zestawia z dzisiejszymi realiami. Oto w domu na wsi mieszkają podstarzali Wania (homoseksualista) i Sonia (adoptowana przez jego rodziców dziewczynka) oraz siostra Masza. Rodzice, rozkochani w Czechowie obdarzyli dzieci imionami z jego utworów. Podobnie jak w Wujaszku Wani przesiadują przed domem, plotąc o niczym, utrzymując jednak rozmowę nie w dramatycznej tonacji, ale lekko komediowym tonie. Przewija się nawet motyw marnych kilku drzewek (Wiśniowy sad) i dzikiej kaczki (tym razem nawiązanie do Ibsena). Postać służącej przywodzi z kolei na myśl Kasandrę.
Przyjazd nieobecnej na początku Maszy (Trzy siostry) jest jak powiew wielkiego świata, tym bardziej, że owa hollywoodzka gwiazda przywozi ze sobą rosyjskiego, znacznie od niej młodszego, kochanka Spike'a i szalony plan sprzedaży domu. Kochanka trzeba pilnować, jako że ugania się za młodziutką Niną (Mewa).
Jak opowiada sam reżyser "sztuka Duranga ma delikatność i misterność czechowowskich konstrukcji, tak bliskich polskiemu widzowi i jednocześnie rozmach brodwayowskich produkcji, które gwarantują sukces u każdej publiczności. Jedną z jej najważniejszych wartości są pełnowartościowe, dramatyczne i jednocześnie komediowe role, które w tej obsadzie zachwycą. Dla mnie jest to materiał na prawdziwe widowisko zrobione z dbałością o słowo, frazę i klarowną, linearną fabułę, dające szansę na pokazanie teatru w jego najszlachetniejszej współczesnej formie. To piękna sztuka o najważniejszych wartościach życia, wzruszająca, smutna, sentymentalna i bardzo, bardzo mądrze śmieszna".
Rzecz jest żartem, ale też hołdem złożonym Czechowowi. Durang skupia się wyłącznie na najważniejszych postaciach czechowowskich evergreenów (bohaterowie Czajki, Trzech sióstr, Wujaszka Wani), inteligentnie przepisując te typy na współczesność, uzasadniając zarazem, skąd ich imiona, tryb życia, emocje...
Wspaniale, że Kowalewski postawił na aktorów (choć nie sposób nie dostrzec świetnej scenografii - Arkadiusz Kośmider i kostiumów – Dorota Roqueplo). Najważniejszą postacią jest Masza Ewy Błaszczyk, która pociąga za wszystkie sznurki, jest zaborcza i ostentacyjna, ale zarazem schowana i introwertyczna. Femme fatale, która z łatwością rozsypuje się w kryształ. Na wyróżnienie zasługują jednak wszyscy: Dorota Landowska jako Sonia (najbardziej czechowowska ze wszystkich bohaterów), Maciej Kowalewski, grający powściągliwie, wrażliwie i delikatnie, Marianna Janczarska (delikatna, dziewczęca Nina), komediowy (wręcz slapstickowy) Wojciech Zieliński w roli Spike’a oraz Małgorzata Rożniatowska.
Jest w tej sztuce ironia, przenikliwość i poczucie humoru (duża zasługa świetnego przekładu Bogusławy Plisz-Góral).
Przyjazd nieobecnej na początku Maszy (Trzy siostry) jest jak powiew wielkiego świata, tym bardziej, że owa hollywoodzka gwiazda przywozi ze sobą rosyjskiego, znacznie od niej młodszego, kochanka Spike'a i szalony plan sprzedaży domu. Kochanka trzeba pilnować, jako że ugania się za młodziutką Niną (Mewa).
Jak opowiada sam reżyser "sztuka Duranga ma delikatność i misterność czechowowskich konstrukcji, tak bliskich polskiemu widzowi i jednocześnie rozmach brodwayowskich produkcji, które gwarantują sukces u każdej publiczności. Jedną z jej najważniejszych wartości są pełnowartościowe, dramatyczne i jednocześnie komediowe role, które w tej obsadzie zachwycą. Dla mnie jest to materiał na prawdziwe widowisko zrobione z dbałością o słowo, frazę i klarowną, linearną fabułę, dające szansę na pokazanie teatru w jego najszlachetniejszej współczesnej formie. To piękna sztuka o najważniejszych wartościach życia, wzruszająca, smutna, sentymentalna i bardzo, bardzo mądrze śmieszna".
Rzecz jest żartem, ale też hołdem złożonym Czechowowi. Durang skupia się wyłącznie na najważniejszych postaciach czechowowskich evergreenów (bohaterowie Czajki, Trzech sióstr, Wujaszka Wani), inteligentnie przepisując te typy na współczesność, uzasadniając zarazem, skąd ich imiona, tryb życia, emocje...
Wspaniale, że Kowalewski postawił na aktorów (choć nie sposób nie dostrzec świetnej scenografii - Arkadiusz Kośmider i kostiumów – Dorota Roqueplo). Najważniejszą postacią jest Masza Ewy Błaszczyk, która pociąga za wszystkie sznurki, jest zaborcza i ostentacyjna, ale zarazem schowana i introwertyczna. Femme fatale, która z łatwością rozsypuje się w kryształ. Na wyróżnienie zasługują jednak wszyscy: Dorota Landowska jako Sonia (najbardziej czechowowska ze wszystkich bohaterów), Maciej Kowalewski, grający powściągliwie, wrażliwie i delikatnie, Marianna Janczarska (delikatna, dziewczęca Nina), komediowy (wręcz slapstickowy) Wojciech Zieliński w roli Spike’a oraz Małgorzata Rożniatowska.
Jest w tej sztuce ironia, przenikliwość i poczucie humoru (duża zasługa świetnego przekładu Bogusławy Plisz-Góral).