Paweł Sołtys
Mikrotyki
Zbiór wspaniałych opowiadań - wymagających uważnego, skupionego czytania. Język pełen ornamentów, lekkości i uroku, a zarazem skondensowany, przepełniony metaforami. Skąd ludzie znają taki język? Jak można nauczyć się tak mówić? Łatwo nabrać się, że to książeczka niegruba - ale nie łudźmy się, że na jeden wieczór. Tyle w niej zdarzeń, ludzkich losów, ładunku emocji, że na niejedna powieść by starczyło. Doprawdy czytając Mikrotyki można dopiero poczuć ciężar małej formy... Niby tylko błysk flesza, fotografia i już koniec opowiadania - ale kazde z nich zapada tak mocno w serce, że trzeba odłożyć książkę i ochłonąć.
Opowiadania są z gruntu warszawskie - historie dzieją się na Stegnach czy Grochowie, który „ściska za wątrobę”. Jest tu - podobnie jak w wielu książkach Sylwii Chutnik - żal za miastem, które zarasta apartamentowcami. A bohaterami są ci, których na co dzień nie ma - ot gdzieś tam przemykają się po mieście.Nadanie tym ludziom waloru poetyckości, doczepienie skrzydeł, ale bez nobilitacji brzydoty, biedy czy brudu - to prawdziwy kunszt!
Ale jest i wspaniała ironia, kpina z intelektu i wzniosłości - ot choćby profesor Kruk, który uświadamia nam, jak dobrze wykorzystać ciężki tom Iwaszkiewicza ;-)
A poza tym? Jest kilka trupów, nie ma seksu i erotyki, przemoc owszem, jak to bywa, ale bez sensacji. Tak po prostu.