czwartek, 5 stycznia 2012

Tadeusz Bartoś "Koniec prawdy absolutnej"



Złożony stosunek Bartosia do myśli św. Tomasza łączy dwie skrajności: przekonanie o wyjątkowej wartości myśli Akwinaty z jej radykalną krytyką. Oczyszczone i wolne od ideologii przedstawienie św. Tomasza jest szczerze wyrażaną intencją Autora Końca prawdy absolutnej, podobnie jak „zniesienie barier interpretacyjnych”, które nie pozwalają na głębsze zrozumienie myśli św. Tomasza oraz jej wyrażenie komunikatywnym językiem.

Czy myśl św. Tomasza, oczywiście rozumiana historycznie, a zatem przy uwzględnieniu specyfiki epoki, w której żył Akwinata, jest (albo może być) interesująca dla współczesnego człowieka? Bardzo ambitny plan założył sobie Tadeusz Bartoś, ale plan ten realizuje fenomenalnie: buduje szeroki background, dużo pisze o krytyce epoki nowożytnej (postmodernizmie) i o kryzysie epoki wielkich narracji. W zamian zapowiada oczyszczone, i tym samym głębsze, odczytanie oryginalnej myśli św. Tomasza.

Św. Tomasz został ukazany jako zapoznany prekursor postmodernizmu i zdecydowany wróg wszelkich doktrynalnych ujęć absolutnej prawdy. Szczególnie gorzkie słowa Bartoś kieruje pod adresem tomistów (od których jednoznacznie się odżegnuje). Staje za to w pozycji przewodnika w zgłębianiu tekstów Akwinaty i dokonywaniu ich właściwej interpretacji, w opozycji do ujęć, które czynią z myśli Tomasza narzędzie ideologicznej walki.

Nie oznacza to, że Bartoś ulega bez zastrzeżeń "głębi" tekstów św. Tomasza. Podkreśla, że „wiele wskazuje, iż Tomaszowa synteza na głębszym poziomie jest porażką”, a myśl Anielskiego Doktora można uznać nie tyle za „wielką syntezę”, ile raczej „wielką kompilację”, a w niektórych kwestiach (np. stosunek do kobiet, karania heretyków) występuje Akwinata raczej jako "pasywny i bezrefleksyjny propagator obiegowych opinii”.

Zabrakło mi trochę w tej skądinąd ciekawej opowieści zapowiadanego przez Autora odniesienia myśli Akwinaty do kultury czasów w których tworzył. Śmieszne, a nawet komiczne stwierdzenia Ojca Kościoła z perspektywy dzisiejszych czasów w oczywisty sposób nie mogą być sensowne, ale lepsza znajomość realiów XIII-wiecznych niewątpliwie złagodziłaby ocenę dzisiejszego czytelnika.

Tytułowe hasło „Koniec prawdy absolutnej” jest wieloznaczne. Czasem, mówiąc o prawdzie, Bartoś odnosi ją do Boga, a czasem do religijnych doktryn, które postrzega jako źródło przemocy. Głosząc koniec prawdy absolutnej, Bartoś postuluje przede wszystkim konieczność uznania radykalnej niepoznawalności Boga, a od czasu do czasu daje na kartach swojej książki wyraz moralnej powinności rewolucyjnego zniesienia wszelkich sztywnych doktryn i instytucji religijnych.