Kiedy w 1964 roku ukazali się we Włoszech Apokaliptycy i
dostosowani, mogło się wydawać, że splendid isolation reprezentantów kultury wysokiej (cokolwiek to znaczy) pozwolą przetrwać najazd hord intelektualnych barbarzyńców. Jednak Eco - prowadząc od lat badania nad kulturą masową - od początku był przeciwnikiem takiego nastawienia. Język i obraz komiksu (dzisiaj nobilitowanego jako "powieść graficzna), kicz, archetypy zaklęte w postaciach superbohaterów, potrzeba strachów wyobrażonych ujęta w konwencję thrillera, scence fiction i horroru,
nowe media (radio i TV) i nowe nowe media (społecznościowe) - to wszystko obszary, których długo unikali poważni badacze, pomijając może nielicznych antropologów, zapuszczających się w ostępy kultury masowej z wyższością i fascynacją przypominającymi emocje XIX-wiecznych podróżników zapuszczających się na teren Czarnego Lądu czy do świata Orientu.
Problem z badaniem kultury masowej po części wynika z tego, że dynamicznie zmienia się - podobnie jak jej odbiorcy i media. Dlatego Eco zdawał sobie sprawę już wtedy, że „jeśli ktoś pisze książki na temat komunikacji masowej, musi zgodzić się z tym, że mają one charakter tymczasowy”. Z dzisiejszej perspektywy może nieco dziwić termin „kultura masowa”, podobnie jak coraz rzadziej akcentowana jest opozycja kultury masowej i elitarnej. A jednak analizowany z pełna powagą „Mit Supermana”, „Świat Charliego Browna” pozwala z dobrodusznością spojrzeć dzisiaj na stanowisko "apokaliptyków” - osób przekonanych, że prawdziwa kultura jest „zjawiskiem arystokratycznym”, a jej umasowienie prowadzi do jej upadku. Ich przeciwieństwem są „dostosowani” - potrafiący reagować na przemiany ze spokojem i pogodą, dostrzegający, że lekkie i przyjemne przyswajanie pojęć i odbieranie informacji nie jest niczym złym, skoro służy poszerzaniu się sfery kultury i wzmocnieniu obiegu propagowanych przez nią wartości.