niedziela, 3 stycznia 2010

Wystan Hugh Auden "Gdy szedłem raz wieczorem"

Gdy szedłem raz wieczorem
    Chodnikiem Bristol Street,
Tłum falował dokoła
    Łanami gęstych żyt.

A nad wezbraną rzeką,
    Gdzie kolejowy most,
Spod przęsła śpiew dobiegał,
    Zakochanego głos:

"Miłość nie kończy się nigdy.
    Będę cię kochał — ty wiesz —
Aż zrosną się Chiny z Afryką,     
    Rzeki wzbiorą po czubki wież.

Będę kochał, póki chór łososi
    Nie zaśpiewa w ulicach miast,
Prześcieradło morza nie wyschnie,
    Nie uleci gdzieś klucz siedmiu gwiazd.

Niech lata mkną jak zające:
    Ja trzymam w ramionach Kwiat
Stuleci, kwitnący bez końca,
    Pierwszą miłość, jaką zna świat."

Lecz wtem nakręcanym szumem
    Zabrzmiał miejskich zegarów las:
"O, nie daj się zwieść Czasowi,
    Nie łudź się, że pokonasz Czas.

Z nor Koszmaru, gdzie nagim błyskiem
    Sprawiedliwość oślepia mózg,
Czas śledzi was, kaszle ochryple,
    Gdy usta szukają ust.

Szparami strapień wycieka
    Życia niejasna treść:
Dzisiaj czy jutro — nieważne —
    Czas zmiecie to, co chciał zmieść.

W tak wiele zielonych dolin     
    Wiatr niesie posępny śnieg;
Czas łamie twój skok z trampoliny,
    Rwie kroków tanecznych ścieg.

Nalej wody do umywalki,
    Dłonie po przegub w nią wsadź,
Patrz w wodę i myśl, co straciłeś,
    Co wiecznie nie mogło trwać.

Lodowiec napiera na kredens,
    Przez łóżko pustynny dmie wiatr,
Rysa na dnie filiżanki
    To ścieżka na tamten świat.

Tam żebrak w banknotach się tarza,     
    Wielkolud tam drzemie wśród ziół,
Jill z Jackiem z pagórka bez końca
    Radośnie turlają się w dół.

Spoglądaj, spoglądaj w lustro,
    W twarz, w której spokoju ni krzty;
Życie jest błogosławieństwem,
    Choć błogosławisz nie ty.

Spoglądaj, spoglądaj z okna
    Przez łzy, parzące ci twarz;
Miłuj bliźniego-oszusta
    Sercem, w którym także jest fałsz."

Późny już, późny był wieczór,
    Znikły cienie zakochanych par;
Ucichły zegary; głęboki
    Nurt rzeki parł naprzód, jak parł.

Przełożył: Stanisław Barańczak