Czy kogoś jeszcze rajcuje styl Chandlera? Jeszcze ciągle może się podobać barwny język, ale to już nie jest klasyka tylko oldschool. Co zostaje poza tym? Nostalgia boomersa i mokry sen incela, który wierzy, że mężczyzna musi popijać whisky, przypalać papierosy jeden od drugiego, zwracać się do przeciwnika per "dziecinko" i komentować kobiece kształty nawet wtedy, gdy ktoś go trzyma na muszce. Mizoginia i maczyzm zestarzały się u Chandlera dokładnie w tym samym stopniu, co u Hemingwaya.