Wyłączcie telefony, wstrzymajcie zegary,
Psom rzućcie kość soczystą żeby nie szczekały,
Uciszcie fortepiany i niech żałobnicy
Przy głuchych werblach trumnę wyniosą z kaplicy.
Niech samoloty wyją, niech kołują w chmurach,
Wypisując na niebie wiadomość: On Umarł,
Zawiążcie kir na szyjach gołębi, rozdajcie
Policjantom na placach rękawiczki czarne.
Był mi Wschodem, Zachodem, Północą, Południem
Niedzielnym odpoczynkiem i codziennym trudem,
Moją pieśnią i słowem, porankiem i zmierzchem
Myślałem: miłość będzie trwać wiecznie. Nie będzie.
Gwiazdy są niepotrzebne, każdą z nich wyłączcie,
Spakujcie w pudło księżyc, rozmontujcie słońce,
Wymiećcie wszystkie lasy i wylejcie morze,
Bo nic już nigdy dobrze skończyć się nie może.
(przekład: Jacek Dehnel)
Stop all the clocks, cut off the telephone,
Prevent the dog from barking with a juicy bone,
Silence the pianos and with muffled drum
Bring on the coffin, let the mourners come.
Let aeroplanes circle moaning overhead
Scribbling on the sky the message He Is Dead,
Put crépe bows round the white necks of the public droves,
Let the traffic policemen wear black cotton gloves.
He was my North, my South, my East and West,
My working week and my Sunday rest,
My noon, my midnight, my talk, my song;
I thought love would last forever: I was wrong.
The stars are not wanted now: put out every one;
Pack up the moons and dismantle the sun;
Pour away the ocean and sweep up the wood;
For nothing now can ever come to any good.