niedziela, 14 sierpnia 2005

Richard Dawkins "Fenotyp rozszerzony. Dalekosiężny gen."


Skoro sam autor napisał: "Możecie nie czytać żadnej innej mojej książki, ale tę przeczytajcie koniecznie", to nie pozostało nic innego jak tylko się zastosować ;-) Zrobiłam to zresztą z przyjemnością, bo Dawkinsa i jego opowieści o przyrodzie i ewolucji po prostu uwielbiam.

Niewątpliwie jest to książka nieco trudniejsza od pozostałych: pierwszych dziesięć rozdziałów to w zasadzie polemika z krytykami Samolubnego genu, czyli pierwszej książki Dawkinsa, w której rozpropagował nowatorskie spojrzenie na ewolucję z punktu widzenia pojedynczego genu. Jeżeli kogoś znudzi ta część (lub nie czytał poprzedniej książki) - to warto od razu sięgnąć do czterech ostatnich rozdziałów, w których autor zawarł tytułową, a 20 lat temu rewolucyjną, hipotezę, zgodnie z którą efekt działania genów (fenotyp), nie ogranicza się wyłącznie do organizmu, który one ukształtowały, ale także przekształcane środowisko (np. pajęczynę, tamę zbudowaną przez bobry, mrowisko, termitierę itd.).

Dawkins idzie jeszcze dalej - może bowiem, to nie dany organizm i kształtujące go geny, ale np. bytujące na nim pasożyty i ich geny decydują o tym, jak układa się los poszczególnych istot. Jeżeli pasożyt jest w stanie zmusić pszczołę, aby wpadła do wody, albo mysz - aby wlazła w łapy kota, to nasze pojmowanie bytu ulega istotnemu przeobrażeniu.

Fascynujące pytania, fascynujące badania i fascynujący świat nieskończonego poszukiwania odpowiedzi!