W latach dziewięćdziesiątych Bauman zaczął zajmować się problemami
późnej nowoczesności, konsumpcjonizmu i technologii. Najbardziej znaną
na świecie jest jego koncepcja płynnej nowoczesności (liquid modernity),
która charakteryzuje się fragmentarycznością, niepewnością jednostki i
epizodycznością w zglobalizowanym społeczeństwie kapitalistycznym,
zmieniającym się pod wpływem technologii. Stanowi nie tyle odwrotność
nowoczesności, co jej swoistą, chaotyczną kontynuację: jest
nowoczesnością pogodzoną z klęską własnego projektu.
Termin „globalizacja” wywodzi się od powstałej już ponad pół wieku temu koncepcji „wioski globalnej” Marshalla McLuhana. Jednak samo umiędzynarodawianie gospodarek nie jest zjawiskiem nowym: odkrycia geograficzne otworzyły przed Europejczykami nowe rynki zbytu, umożliwiając im rozwój gospodarek i kultury. Wywołany przez nie rozwój handlu ukształtował kapitalizm merkantylny, którego podstawową cechą była rosnąca wymiana pieniężna towarów, zbliżająca znacznie ośrodki aktywności ekonomicznej, które dotychczas trwały w izolacji. Podstawy ekonomiczne gospodarki rynkowej stopniowo zaczęły przenikać na wschód kontynentu oraz do innych miejsc globu, a propagowanie tego typu gospodarki zależało od liberalizmu (doktryna oświeceniowa).
Wielkie migracje ludności także miały miejsce także od zawsze, a handel towarami na szeroką skalę w XIX w. był rówie popularny niż dziś. Myślenie o ekonomii w skali światowej towarzyszyło wszystkim myślicielom. Zmieniła się jednak skala tych zjawisk oraz ich wpływ na najdrobniejsze aspekty naszego funkcjonowania. W Globalizacji Bauman słusznie zadaje pytanie o związek między tym wyobcowanym, powszechnie używanym pojęciem, a naszym życiem codziennym. Wskazuje, że zjawisko to, z którym pierwotnie wiązano wiele nadziei obraca się przeciw najsłabszym. Eliminując dotychczasowe bariery i granice, globalizacja miała dawać wszystkim szansę na stanie się obywatelami jednej, ogólnoludzkiej społeczności. Nie zauważamy jednak czasem różnicy między globalizacją a uniformizacją.
Termin „globalizacja” wywodzi się od powstałej już ponad pół wieku temu koncepcji „wioski globalnej” Marshalla McLuhana. Jednak samo umiędzynarodawianie gospodarek nie jest zjawiskiem nowym: odkrycia geograficzne otworzyły przed Europejczykami nowe rynki zbytu, umożliwiając im rozwój gospodarek i kultury. Wywołany przez nie rozwój handlu ukształtował kapitalizm merkantylny, którego podstawową cechą była rosnąca wymiana pieniężna towarów, zbliżająca znacznie ośrodki aktywności ekonomicznej, które dotychczas trwały w izolacji. Podstawy ekonomiczne gospodarki rynkowej stopniowo zaczęły przenikać na wschód kontynentu oraz do innych miejsc globu, a propagowanie tego typu gospodarki zależało od liberalizmu (doktryna oświeceniowa).
Wielkie migracje ludności także miały miejsce także od zawsze, a handel towarami na szeroką skalę w XIX w. był rówie popularny niż dziś. Myślenie o ekonomii w skali światowej towarzyszyło wszystkim myślicielom. Zmieniła się jednak skala tych zjawisk oraz ich wpływ na najdrobniejsze aspekty naszego funkcjonowania. W Globalizacji Bauman słusznie zadaje pytanie o związek między tym wyobcowanym, powszechnie używanym pojęciem, a naszym życiem codziennym. Wskazuje, że zjawisko to, z którym pierwotnie wiązano wiele nadziei obraca się przeciw najsłabszym. Eliminując dotychczasowe bariery i granice, globalizacja miała dawać wszystkim szansę na stanie się obywatelami jednej, ogólnoludzkiej społeczności. Nie zauważamy jednak czasem różnicy między globalizacją a uniformizacją.
Globalizacja jest m.in. efektem upowszechnienia dostępu do informacji przez globalną sieć komputerową i środki komunikacji, ale jej społeczne następstwa wcale nie muszą być tożsame z przypisywanymi jej dzisiaj cechami, które są bardziej wyrazem ludzkich oczekiwań niż obiektywnej oceny sytuacji. Bauman z całą świadomością okrucieństwa tego zabiegu, wyłania te aspekty globalizacji, które odzierają ją z całego powabu i atrakcyjności.
Po pierwsze wskazuje, że w określeniu ,,kurczący się czas i przestrzeń" mieszczą się wielowymiarowe przekształcenia, którym podlegają wszystkie aspekty ludzkiej kondycji. Nietrudno jednak dostrzec, że skutki procesów globalizacyjnych nie wykazują powszechnie zakładanej jednorodności, ani nie są jednakowe dla wszystkich. Stosunek do czasu i przestrzeni jest bardzo zróżnicowany i różnicujący. "Kiedy biznes, finanse i handel nabierają wymiaru planetarnego, a przepływ informacji odbywa się na skalę ogólnoświatowa, zaczyna działać proces „lokalizacji”, który zmierza do precyzyjnego zdefiniowania przestrzeni i osadzenia jej w miejscu. Pomiędzy tymi dwoma blisko ze sobą powiązanymi procesami dochodzi do zdecydowanego zróżnicowania warunków życia całych populacji oraz różnych segmentów w obrębie każdej z nich." Przerażająca niegdyś mobilność, okazuje się najwyżej cenioną i pożądaną wartością, a swoboda poruszania się osiągnęła rangę głównego czynnika kształtującego społeczne podziały. Lokalność stała się oznaką społecznego upośledzenia i degradacji.
Jedną z konsekwencji globalizacji będzie zatem powstawanie nowych podziałów społecznych. Nowa, ogólnoświatowa i nie związana z konkretnym miejscem elita ludzi mobilnych, dysponujących kapitałem lub zajmujących wysoką pozycję w hierarchii zawodowej (także artystycznej lub naukowej), zyska możliwość swobodnego przemieszczania się. Inni będą skazani na egzystowanie w jednej, ograniczonej do stałego miejsca zamieszkania przestrzeni, pozbawienie możliwości wykorzystania dobrodziejstw związanych z globalizacją.
Immanentną częścią procesu globalizacji stała się postępująca segregacja przestrzenna, separacja oraz wykluczenie. Tworzenie wspólnot neoplemiennych oraz tendencje fundamentalistyczne, stanowiące odbicie i wyraz doświadczenia globalizacji, są tak samo jego pokłosiem jak okrzyczana „hybrydyzacja" kultury na jej zglobalizowanym wierzchołku. Centra wytwarzania znaczeń i wartości są eksterytorialne i wyzwolone z więzów, które narzuca lokalność - nie dotyczy to jednak ludzkiej kondycji, której owe znaczenia i wartości mają nadawać sens.
Jednym z ciekawszych aspektów współczesnego świata jest nowa wersja zjawiska „nieobecnych dziedziców", jak Bauman określa niezależność globalnych elit od ograniczonych terytorialnie (a zatem coraz słabszych) jednostek władzy politycznej i kulturalnej. Stąd tylko krok do kolejnego zagadnienia, jakim stały się współczesne wojny o prawo do tego, by określać i potwierdzać znaczenia przestrzeni, którą dzielimy z innymi ludźmi. Nie chodzi tu bynajmniej tylko o terytoria wyznaczone granicami państwowymi. Dzisiaj przestrzeń każdego miasta stała się terem walki o zasoby terytorialne, czego najbardziej widocznym znakiem są grodzone osiedla, ale także właściwie projektowane ławki, na których nie da się spać, ani długo siedzieć, wszechobecne kamery, które poza bezpieczeństwem przed rabusiami, maja wesprzeć nas w walce z tymi, którzy pętają się na obrzeżach społeczeństwa. Eksterytorialność korporacji symbolizują biurowce - niedostępne dla przeciętnego śmiertelnika.
W tym kontekście niezwykłej wagi nabiera wątek kryminalizacji, kojarzonej wręcz z życiem w bezruchu. Troska o bezpieczeństwo nie ogranicza się jednak do kwestii bezpieczeństwa fizycznego, lecz oznacza całą niepewność, z jaka borykamy się na co dzień.
Wpływa to na szeroko rozumianą sferę kultury i rozpad wspólnot lokalnych. Ludzie
żyjący w tym samym miejscu, w tym samym mieście czy osiedlu nie są już
wspólnotą w sensie społecznym, chociaż fizycznie zajmują tę samą
przestrzeń. Do stworzenia wspólnoty lokalnej z prawdziwego zdarzenia
brakuje bowiem wspólnej hierarchii wartości, wspólnego bagażu wiedzy na
temat świata, wspólnych reguł działania. Wzorce zachowań, modele
postępowania są tworzone poza nimi, na gruncie eksterytorialnym, przez
mobilne elity. Docierają do nich poprzez media.
Współcześnie o zasadach organizowania życia w danej grupie nie decydują już lokalne autorytety, zdolne pełnić funkcje swoistych przewodników, wartościować informacje nadchodzące z zewnątrz. Nie istnieje już przestrzeń publiczna, z której niegdyś mogli w tym celu korzystać.
Pozornie globalizacja to prosty synonim zjawiska, które George Ritzer nazwał makdonaldyzacją: powszechność gustów i powszechna dostępność produktów, informacji, ludzi dla siebie nawzajem. Dostrzegamy też w tym zjawisku postępującą współzależność i integrację państw, społeczeństw, gospodarek i kultur.
Globalizacja nie jest łatwą lekturą dla wrażliwego i myślącego człowieka. Autor nie pozostawia nam jednak wyboru. "Niepostawienie pewnych pytań" - pisze - "pociąga za sobą bardziej niebezpieczne skutki niż nieumiejętność odpowiedzi na te, które objęto już oficjalnym programem. [...] Cenę milczenia płaci się w twardej walucie ludzkich cierpień. W końcu to właśnie stawiając dobre pytania sprawiamy, że los różni się od przeznaczenia, a dryfowanie od żeglugi".
Jedną z konsekwencji globalizacji będzie zatem powstawanie nowych podziałów społecznych. Nowa, ogólnoświatowa i nie związana z konkretnym miejscem elita ludzi mobilnych, dysponujących kapitałem lub zajmujących wysoką pozycję w hierarchii zawodowej (także artystycznej lub naukowej), zyska możliwość swobodnego przemieszczania się. Inni będą skazani na egzystowanie w jednej, ograniczonej do stałego miejsca zamieszkania przestrzeni, pozbawienie możliwości wykorzystania dobrodziejstw związanych z globalizacją.
Jednym z ciekawszych aspektów współczesnego świata jest nowa wersja zjawiska „nieobecnych dziedziców", jak Bauman określa niezależność globalnych elit od ograniczonych terytorialnie (a zatem coraz słabszych) jednostek władzy politycznej i kulturalnej. Stąd tylko krok do kolejnego zagadnienia, jakim stały się współczesne wojny o prawo do tego, by określać i potwierdzać znaczenia przestrzeni, którą dzielimy z innymi ludźmi. Nie chodzi tu bynajmniej tylko o terytoria wyznaczone granicami państwowymi. Dzisiaj przestrzeń każdego miasta stała się terem walki o zasoby terytorialne, czego najbardziej widocznym znakiem są grodzone osiedla, ale także właściwie projektowane ławki, na których nie da się spać, ani długo siedzieć, wszechobecne kamery, które poza bezpieczeństwem przed rabusiami, maja wesprzeć nas w walce z tymi, którzy pętają się na obrzeżach społeczeństwa. Eksterytorialność korporacji symbolizują biurowce - niedostępne dla przeciętnego śmiertelnika.
Współcześnie o zasadach organizowania życia w danej grupie nie decydują już lokalne autorytety, zdolne pełnić funkcje swoistych przewodników, wartościować informacje nadchodzące z zewnątrz. Nie istnieje już przestrzeń publiczna, z której niegdyś mogli w tym celu korzystać.
Pozornie globalizacja to prosty synonim zjawiska, które George Ritzer nazwał makdonaldyzacją: powszechność gustów i powszechna dostępność produktów, informacji, ludzi dla siebie nawzajem. Dostrzegamy też w tym zjawisku postępującą współzależność i integrację państw, społeczeństw, gospodarek i kultur.
Globalizacja nie jest łatwą lekturą dla wrażliwego i myślącego człowieka. Autor nie pozostawia nam jednak wyboru. "Niepostawienie pewnych pytań" - pisze - "pociąga za sobą bardziej niebezpieczne skutki niż nieumiejętność odpowiedzi na te, które objęto już oficjalnym programem. [...] Cenę milczenia płaci się w twardej walucie ludzkich cierpień. W końcu to właśnie stawiając dobre pytania sprawiamy, że los różni się od przeznaczenia, a dryfowanie od żeglugi".